Mutant
Sex Demon
„Cutting
Through”
Dominance Of Darkness 2025
Maniacy
brudnego black ‘n’ rolla będą wpiekłowzięci, bo pierwszego lipca powrócił
Mutant Sex Demon z drugą płytą. Jest to znowu osiem numerów, które trwają
łącznie niecałe pół godziny, ale niezwykle cieszą ucho. Wszystkie kawałki lecą
sobie w średnim tempie i sowicie częstują brudną, wypełnioną zawadiackimi
melodiami muzyką. Jak już ten Fin udowodnił na debiutanckim albumie w zeszłym
roku jest to niezwykle nośna naparzanka, która buja po punkowemu, w żwawszych
momentach biczuje zwartym i dość szybkim riffem jak w speed- -metalu, a gdy do głosu dochodzą tremolo
to „czarci śnieg” sypie się gęsto. Całość doprawiona jest upiornymi samplami,
które wprowadzają element horroru, co zbliża tą szalenie kopiącą dupę muzę do
produkcji z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. To sataniczne
granie w chuligańskim stylu, które potrafi być niezwykle ponure, ale przede
wszystkim wchodzi jak w masło i porusza swoją prostotą. Klasyczne kostkowanie,
chwacki palm-muting i niezobowiązujące solówki. Do wszystkiego dołożono
niewyszukane chwytliwości, łatwo wpadające w ucho refreny i szorstkie wokalizy.
Energiczna i tradycyjna gędźba, plująca na lewo i prawo jadem, której nigdy
dość. Wygenerowana na przesterowanym, gruzowatym basie, pukającej w hardcorowym
tonie perkusji i rzężących gitarach. Do tego „Cutting Through” został mocno
posypany kurzem i w niektórych momentach „kwaśną” psychodelią. Fuzja kilku
gatunków zagrana z naturalną lekkością, która musi wypływać prosto z serca jej
twórcy. Autentyczna do bólu. Brać, słuchać i machać głową dla Szatana!
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz