poniedziałek, 21 lipca 2025

Recenzja Mutant Sex Demon „Cutting Through”

 

Mutant Sex Demon

„Cutting Through”

Dominance Of Darkness 2025

Maniacy brudnego black ‘n’ rolla będą wpiekłowzięci, bo pierwszego lipca powrócił Mutant Sex Demon z drugą płytą. Jest to znowu osiem numerów, które trwają łącznie niecałe pół godziny, ale niezwykle cieszą ucho. Wszystkie kawałki lecą sobie w średnim tempie i sowicie częstują brudną, wypełnioną zawadiackimi melodiami muzyką. Jak już ten Fin udowodnił na debiutanckim albumie w zeszłym roku jest to niezwykle nośna naparzanka, która buja po punkowemu, w żwawszych momentach biczuje zwartym i dość szybkim riffem jak w speed-       -metalu, a gdy do głosu dochodzą tremolo to „czarci śnieg” sypie się gęsto. Całość doprawiona jest upiornymi samplami, które wprowadzają element horroru, co zbliża tą szalenie kopiącą dupę muzę do produkcji z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. To sataniczne granie w chuligańskim stylu, które potrafi być niezwykle ponure, ale przede wszystkim wchodzi jak w masło i porusza swoją prostotą. Klasyczne kostkowanie, chwacki palm-muting i niezobowiązujące solówki. Do wszystkiego dołożono niewyszukane chwytliwości, łatwo wpadające w ucho refreny i szorstkie wokalizy. Energiczna i tradycyjna gędźba, plująca na lewo i prawo jadem, której nigdy dość. Wygenerowana na przesterowanym, gruzowatym basie, pukającej w hardcorowym tonie perkusji i rzężących gitarach. Do tego „Cutting Through” został mocno posypany kurzem i w niektórych momentach „kwaśną” psychodelią. Fuzja kilku gatunków zagrana z naturalną lekkością, która musi wypływać prosto z serca jej twórcy. Autentyczna do bólu. Brać, słuchać i machać głową dla Szatana!

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz