poniedziałek, 28 lipca 2025

Recenzja Nihilvm „Ancient Cosmic Emanation”

 

Nihilvm

„Ancient Cosmic Emanation”

Malignant Voices / Terratur Possessions 2025

Kiedy pisałem o debiutanckiej EP-ce Nihilvm, a było to prawie trzy lata temu, miałem wielką nadzieję, że duży materiał grupy nadejdzie w zasadzie “za chwilę”. Chwila ta nieco się przedłużyła, ale biorąc pod uwagę zawartość „Ancient Cosmic Emanation”, sprawdza się powiedzenie, że na dobre rzeczy warto czekać, a jakość nie cierpi pośpiechu. W tym konkretnym przypadku powiedzieć, że zespół okrzepł i zrobił spory krok wprzód, to jak nie powiedzieć nic, albo wręcz skłamać. Nihilvm swoim pełniakiem weszli przynajmniej piętro wyżej, co w tym momencie plasuje ich w czołówce krajowej ligi black metalu, ze sporymi szansami na europejskie puchary. Wiem, że muzyka to nie sport, ale tak sobie myślę, że o tej klasie najwyższej pisałem już tyle razy, że nie wiem czy balon tego pojęcia jeszcze cokolwiek w sobie pomieści, czy za chwilę nie pęknie. Jebał to pies, wracajmy do konkretów. Na omawianym albumie znajdziemy sześć kompozycji, plus instrumentalny (ale żadne tam ambienty czy inne plumkania, tylko gitarowy) wprowadzacz, oraz krótkie interludium w połowie płyty. Muzyka zasadnicza to z kolei prawdziwa mozaika dysonansowych (zazwyczaj) i totalnie absorbujących, agresywnych melodii. Agresywnych, lecz nie pozbawionych pewnego rodzaju wdzięku. Albo może inaczej… Infekujących swoim jadem ukrytym w pięknie wyglądającym jabłku. Innym porównaniem, choć nie bezpośrednio muzycznym, jawi mi się Dissection, którzy jak nikt inni potrafili łączyć ze sobą melodię z wściekłością. Nihilvm nie silą się na jakąś wybitną ekstremę. Ich kompozycje osadzone są w raczej średnim tempie, często bujającym, teoretycznie stonowanym, choć chwilami ma się wrażenie, jakby muzycy mocno zaciągali uzdę, by im się twórczość nie zerwała do wściekłego galopu. Panowie główny nacisk kładą na klimat i wspomniane już harmonie. I bardzo dokładnie sobie to wszystko poukładali, bowiem „Ancient Cosmic Emanation” słucha się dosłownie na jednym wdechu. Na tym krążku nie ma przypadkowych dźwięków. Nie ma momentów zbędnych. Jest za to od cholery kolców, niczym na ciernistym krzewie, a każde ich zadrapanie sprawie nieziemską przyjemność. Fenomenalne wręcz są tutaj wokale. Niezwykle emocjonalne i pełne pasji, lawirujące między klasycznym blackmetalowy śpiewem i różnego rodzaju krzykami. Teksty na ten album napisane zostały po naszemu, i tutaj należy im się oddzielne słowo. Łączy je koncept bezpośrednio związany z tytułem płyty. Są dość krótkie i proste, ale zdecydowanie nie banalne, dające pole do interpretacji własnej. Brzmienie tych nagrań to praktycznie ideał. Jest w nim odpowiednia surowizna, kosmiczna moc, a jednocześnie każdy, nawet najdrobniejszy szczegół pozostaje doskonale czytelny. Za każdym razem, kiedy słucham tych nagrań, mam dosłownie ciary, a przebyłem z nimi podróż przez ów starożytny, kosmiczny świat już przynajmniej kilkanaście razy. Mimo to, z każdym następnym odsłuchem wciągają mnie one coraz głębiej, i pomału zaczynam się obawiać o swoją kondycję psychiczną. Bo ta płyta uzależnia i totalnie zniewala. Zwłaszcza, że wieńczący ją riff, jest tak kurewsko czarujący, że gdy już zapada cisza, nie ma opcji, by nie rozpocząć tej muzycznej uczty od początku. Wiem, że oprawa graficzna odgrywa rolę drugoplanową, lecz w tym przypadku wydawnictwo to wygląda naprawdę wspaniale, mimo iż nie łamie jakichkolwiek schematów. Nie znajduję zatem na „Ancient Cosmic Emanation” jakichkolwiek rys. Powiem więcej. Wiem, że to dopiero półmetek roku, ale debiut Nihilvm jest dla mnie idealnie oszlifowanym diamentem, i na chwilę obecną chyba najlepszym krążkiem jaki w przeciągu tych kilku miesięcy dwudziestego piątego słyszałem. Absolutnie fenomenalna płyta!

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz