Ergholae
Somptator
„À
Cor Et À Cri”
Iron, Blood And Death Corporation 2025
Ergholae
Somptator jest duetem z Tuluzy, który zapoczątkował swą działalność w 2013
roku. Dotychczas wydali dwa demosy, epkę i razem z „À Cor Et À Cri” trzy
albumy. Ten ostatni ukazał się już w lutym, ale dopiero teraz dotarła paczka od
tej meksykańskiej wytwórni więc wybaczcie mały poślizg. Warto było czekać na
przesyłkę od Iron, Blood And Death Corporation, bo ten chyba mało znany w
naszym kraju projekt tworzy black metal może ostatnio w dość często spotykanym
ujęciu, ale o tak dużej sile jego wyrazu raczej rzadko. Ostatnia płyta
Francuzów to zaledwie trzy kawałki, z których dwa to utwory instrumentalne, ale
środkowy o długości ponad 23 minut swoim charakterem nasyci niejednego maniaka
modernistycznie potraktowanej rogacizny. Całość zaczyna się niepozornie, bo
połowa wprowadzającego numeru to odgłosy ptaków i pasących się krówek w
towarzystwie trąbek, ale gdy dochodzi do przejścia we właściwe granie to już
wiemy, że będziemy mieli do czynienia z czymś nietuzinkowym. Jest to bowiem
fuzja wielu form kostkowania, ich prędkości, rytmiki, obdarzonych różnej maści
harmoniami, co zostało doprawione mięsistą sekcją rytmiczną oraz chrapliwymi
wokalami, za pomocą których obydwaj panowie wypluwają z siebie słowa w swoim
rodzimym języku, ale intonują je na różne sposoby i tak, że mowa francuska wybrzmiewa
w tym przypadku naprawdę niesamowicie. Muzyka co róż zmienia kierunek i
agogikę, fundując zawiesisty koktajl złożony ze świdrujących tremolando,
kaskadowych ataków, które przeradzają się w opętańcze blasty, aby nagle
wyhamować i zastąpić trwającą przed chwilą burzę w wolniejsze, dysonansowe akordy.
Wszystko wije się i kłębi niekiedy w spazmatycznych ruchach, które okresowo
uspokajają się, przechodząc w bardziej liniową i co za tym idzie przyswajalną
muzę, lecz nie trwa to długo, ponieważ black metal od Ergholae Somptator
bezustannie zaskakuje i w każdej minucie jego trwania nie wiemy czego się po
nim spodziewać. Podobnie jest z melodyjnością, bowiem Francuzi, jeżeli chodzi o
chwytliwości menu mają bogate i częstują sowicie niepokojącymi nutami,
mistycznymi najazdami, szalonymi, atonalnymi i duszącymi tonami jak również
nieco melancholijnym akompaniamentem. Świadom jestem tego, że to co piszę może
być odbierane jako coś, co we współczesnym i awangardowym black metalu dzisiaj
już nie dziwi, ale twórczość tego duetu się mocno wyróżnia na tle innych tego
typu kapel. Z tego krążka kipi skrajnie mroczna energia, która do granic
rozsądku naładowana jest okultyzmem i negatywnymi emocjami. Pali zwoje mózgowe
sataniczną agresją, która zawarta jest tutaj w każdym dźwięku i sprawia, że
powietrze staje się gęste i gorące. Ciężkie brzmienie, zwarte tekstury, które
wiją się i łamią bez przerwy, szturmując na oślep, ale trafiają bez pudła. Z
mojej strony wysoka rekomendacja.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz