czwartek, 17 lipca 2025

Recenzja Ergholae Somptator „À Cor Et À Cri”

 

Ergholae Somptator

„À Cor Et À Cri”

Iron, Blood And Death Corporation 2025

Ergholae Somptator jest duetem z Tuluzy, który zapoczątkował swą działalność w 2013 roku. Dotychczas wydali dwa demosy, epkę i razem z „À Cor Et À Cri” trzy albumy. Ten ostatni ukazał się już w lutym, ale dopiero teraz dotarła paczka od tej meksykańskiej wytwórni więc wybaczcie mały poślizg. Warto było czekać na przesyłkę od Iron, Blood And Death Corporation, bo ten chyba mało znany w naszym kraju projekt tworzy black metal może ostatnio w dość często spotykanym ujęciu, ale o tak dużej sile jego wyrazu raczej rzadko. Ostatnia płyta Francuzów to zaledwie trzy kawałki, z których dwa to utwory instrumentalne, ale środkowy o długości ponad 23 minut swoim charakterem nasyci niejednego maniaka modernistycznie potraktowanej rogacizny. Całość zaczyna się niepozornie, bo połowa wprowadzającego numeru to odgłosy ptaków i pasących się krówek w towarzystwie trąbek, ale gdy dochodzi do przejścia we właściwe granie to już wiemy, że będziemy mieli do czynienia z czymś nietuzinkowym. Jest to bowiem fuzja wielu form kostkowania, ich prędkości, rytmiki, obdarzonych różnej maści harmoniami, co zostało doprawione mięsistą sekcją rytmiczną oraz chrapliwymi wokalami, za pomocą których obydwaj panowie wypluwają z siebie słowa w swoim rodzimym języku, ale intonują je na różne sposoby i tak, że mowa francuska wybrzmiewa w tym przypadku naprawdę niesamowicie. Muzyka co róż zmienia kierunek i agogikę, fundując zawiesisty koktajl złożony ze świdrujących tremolando, kaskadowych ataków, które przeradzają się w opętańcze blasty, aby nagle wyhamować i zastąpić trwającą przed chwilą burzę w wolniejsze, dysonansowe akordy. Wszystko wije się i kłębi niekiedy w spazmatycznych ruchach, które okresowo uspokajają się, przechodząc w bardziej liniową i co za tym idzie przyswajalną muzę, lecz nie trwa to długo, ponieważ black metal od Ergholae Somptator bezustannie zaskakuje i w każdej minucie jego trwania nie wiemy czego się po nim spodziewać. Podobnie jest z melodyjnością, bowiem Francuzi, jeżeli chodzi o chwytliwości menu mają bogate i częstują sowicie niepokojącymi nutami, mistycznymi najazdami, szalonymi, atonalnymi i duszącymi tonami jak również nieco melancholijnym akompaniamentem. Świadom jestem tego, że to co piszę może być odbierane jako coś, co we współczesnym i awangardowym black metalu dzisiaj już nie dziwi, ale twórczość tego duetu się mocno wyróżnia na tle innych tego typu kapel. Z tego krążka kipi skrajnie mroczna energia, która do granic rozsądku naładowana jest okultyzmem i negatywnymi emocjami. Pali zwoje mózgowe sataniczną agresją, która zawarta jest tutaj w każdym dźwięku i sprawia, że powietrze staje się gęste i gorące. Ciężkie brzmienie, zwarte tekstury, które wiją się i łamią bez przerwy, szturmując na oślep, ale trafiają bez pudła. Z mojej strony wysoka rekomendacja.

shub niggurath




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz