Fermento
„Acts
Of Blood”
Independent 2025
Podobno
są legendą na hiszpańskiej scenie. Nie wiem, bo nigdy o uszy mi się nie obili.
Powstali w 1991 roku i nie byli zbyt płodni, ponieważ obecnie wydają dopiero
czwartą płytę. Wcześniej grali brutalny death metal, ale obecnie wracają z
czymś nowym w swoim repertuarze, gdyż „Acts Of Blood” to prawie pięćdziesiąt
minut gorącego jak lawa black-death metalu. Muzyka Fermento sunie głównie w
szybkim tempie i sieje równo gęstymi riffami, które poprzez niskie strojenie
gitar i dudniącą sekcję rytmiczną są nieziemsko masywne. Panowie sypią nimi
nieczęsto zwalniając, aby dać odpocząć od swoich zwartych akordów, które płyną
nieprzerwanie, zalewając brutalną kakofonią. Gdyby nie pojawiające się okresowo
dysonansowe formy, posępne zwolnienia i „żylaste” tremolo można by ją porównać
z war-metalową zawieruchą, gdyż natarczywość i nieustępliwość kostkowania
Hiszpanów jest porównywalna. Jednakże mrok i rytualizm sączący się z tutejszych
kompozycji oraz wyraźne, lecz odpowiednio dociążone wpływy tradycyjnego black
metalu, kreują nieco odmienną od „kanadyjskich bluźnierców” gędźbę, która
najpierw zasysa atmosferą, a dopiero później miażdży lub dusi. Nie atakuje
frontalnie, lecz z przyczajenia hipnotyzując posępnymi i jednostajnymi riffami,
żeby nagle uderzyć z furią. Kiedy już zdecydują się zwolnić, wykorzystują do
tego elementy znane ze slam metalu, gniotąc ciężkim palm-mutingiem wzmocnionym
przez rezonujący bas i przysadziste bębny. Okrutna i klimatyczna muzyka, w
której obok instrumentarium ważną rolę odgrywają nieco kontrastujące z nim
warkotliwe wokalizy. Sprawdźcie, bo warto.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz