Abraded
„Ethereal Emanations From Cthonic Caries”
Redefining Darkness Records (2025)
Abraded
mam na celowniku od samego początku, ich demo „Descendents Of The Swamp” było
kawałem naprawdę dobrej mieszanki death metalu i grindu. Nadzieje na coś
naprawdę dużego nie znalazły w moim odczuciu przełożenia na dwóch
wcześniejszych pełniakach, które choć niezłe, a momentami dobre nie spełniały
obietnicy z pierwszych nagrań. Do „Ethereal Emanations From Cthonic Caries”
podszedłem trochę z kronikarskiego obowiązku raczej nie łudząc się, że usłyszę
coś, do czego będę chciał wracać. Jak ja się kurwa pomyliłem bardzo! Takiego
ciosu od Abraded się nie spodziewałem. To w dalszym ciągu deathgrindowe granie
czerpiące z dokonań Autopsy i grindowej tradycji, ależ jakie to ma jebnięcie!
Najnowsze dzieło tria z Cleveland to istny festiwal riffów i wściekłości.
Mówiąc o riffach mam na myśli takie mięsiste, akordy naszpikowane pasją,
inwencją i gatunkową tradycją, o którą w nowomodnym staroszkolnym metalu
śmierci trochę trudno. Wyobraźcie sobie punkującą dzicz amerykańskiego
Atrocity, pełzającą pożogę Autopsy i grindujący wygar Repuked. To wszystko
dostarcza nam Abraded w ciągu nieco ponad 25 minut. Nagrania zostały opatrzone
naprawdę cholernie mocnym brzmieniem, tłustym, nienagannie selektywnym, ale z
poszanowaniem dla gatunkowych pierwowzorów. Całość zagrana jest cholernie
sprawnie, a przy tym bije od tego niewymuszona radość i spontaniczność. I nawet
fakt, że te szczekające growle mogłyby być trochę głośniej w miksie nie ujmuje temu
wydawnictwu jakości. Już chciałem stawiać krzyżyk na Abraded, a tymczasem mam
przed sobą zespół, który nie tylko nie składa broni, ale przystąpił do
gwałtownej ofensywy stając się aktualnie jedną z czołowym załóg do obserwacji
dalszych poczynań. Póki co jestem szczerze zachwycony, bo to – zupełnie
niespodziewanie – chyba jeden z lepszych krążków z kręgu death czy gxcx. Kurewsko polecam!
Harlequin

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz