Cursed Darkness
„Monoliths Of Eternal Night”
Black Death Prod. 2025
Cursed
Darkness to młoda kapela, której członkowie pochodzą ze Skierniewic i Łodzi. Ci
czterej, tak naprawdę jeszcze nastolatkowie, założyli ją w zeszłym roku i nie
pierdoląc się w żadne wstępniaki, właśnie wyjechali z debiutanckim pełniakiem.
Krążek ten to bez intra siedem numerów, które całkiem wściekle zapierdalają do
przodu, kąsając szybkimi riffami i tremolando przy akompaniamencie dobrze
naoliwionej sekcji rytmicznej, która zagęszcza wysoko nastrojone gitary. Wiosła
tną ostro, częstując świdrującym, że aż boli wysokotonowym kostkowaniem, płynnie
przechodzącym w czysto thrashowe akordy, które potrafią nie tylko boleśnie
chłostać, ale również rytmicznie pognieść palm mutingiem. Nad wszystkim unoszą
się szorstkie i delikatnie niechlujne wokalizy, podkreślające bluźnierczość i
dzikość muzyki tego tercetu. Materiał ten określić można jako black-death metal
ze sporymi wpływami thrashu, bo jego prędkość i charakter riffowania, momentami
mocno zalatuje końcówką lat osiemdziesiątych, zaś całość zebrana do kupy jawi
się jako dość zajadła muza, będąca wypadkową wspomnianych gatunków z początku
lat dziewięćdziesiątych. Panowie dodatkowo okrasili swe kompozycje sporą dozą
melodii, które okresowo się zapętlają i nieco rażą swą topornością, ale zagrane
są prosto z serca, brzmią autentycznie i odrobinę zalatują szaleństwem.
Pierwszy album Cursed Darkness to prosta muza, nie siląca się na techniczne
zawijasy czy nowomodne udziwnienia. To hołd oddany klasycznemu metalowi, który
nie ważne w jaki gatunek się wpisuje, ale leje skórę aż puchnie. Może jego
wydźwięk jest trochę banalny, a umiejętności kompozytorskie pozostawiają do
życzenia, owocując niezgrabnymi, jak spod siekiery, aranżacjami, lecz czy nie o
to chodziło kiedyś w metalowym rzępoleniu? Aby w nieskomplikowanym, ale
chwytającym za gardło stylu głosił sprzeciw i blasfemię? Kopał w mordę i
poprawiał w wątrobę? To właśnie dostajemy dzięki „Monoliths Of Eternal Night”,
a przed tymi trzema chłopakami jeszcze całe życie i z pewnością z płyty na
płytę będzie tylko lepiej. Tym czasem inaugurację wydawniczą uważam za udaną.
Sprawdźcie koniecznie.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz