wtorek, 9 września 2025

Recenzja Cursed Darkness „Monoliths Of Eternal Night”

 

Cursed Darkness

„Monoliths Of Eternal Night”

Black Death Prod. 2025

Cursed Darkness to młoda kapela, której członkowie pochodzą ze Skierniewic i Łodzi. Ci czterej, tak naprawdę jeszcze nastolatkowie, założyli ją w zeszłym roku i nie pierdoląc się w żadne wstępniaki, właśnie wyjechali z debiutanckim pełniakiem. Krążek ten to bez intra siedem numerów, które całkiem wściekle zapierdalają do przodu, kąsając szybkimi riffami i tremolando przy akompaniamencie dobrze naoliwionej sekcji rytmicznej, która zagęszcza wysoko nastrojone gitary. Wiosła tną ostro, częstując świdrującym, że aż boli wysokotonowym kostkowaniem, płynnie przechodzącym w czysto thrashowe akordy, które potrafią nie tylko boleśnie chłostać, ale również rytmicznie pognieść palm mutingiem. Nad wszystkim unoszą się szorstkie i delikatnie niechlujne wokalizy, podkreślające bluźnierczość i dzikość muzyki tego tercetu. Materiał ten określić można jako black-death metal ze sporymi wpływami thrashu, bo jego prędkość i charakter riffowania, momentami mocno zalatuje końcówką lat osiemdziesiątych, zaś całość zebrana do kupy jawi się jako dość zajadła muza, będąca wypadkową wspomnianych gatunków z początku lat dziewięćdziesiątych. Panowie dodatkowo okrasili swe kompozycje sporą dozą melodii, które okresowo się zapętlają i nieco rażą swą topornością, ale zagrane są prosto z serca, brzmią autentycznie i odrobinę zalatują szaleństwem. Pierwszy album Cursed Darkness to prosta muza, nie siląca się na techniczne zawijasy czy nowomodne udziwnienia. To hołd oddany klasycznemu metalowi, który nie ważne w jaki gatunek się wpisuje, ale leje skórę aż puchnie. Może jego wydźwięk jest trochę banalny, a umiejętności kompozytorskie pozostawiają do życzenia, owocując niezgrabnymi, jak spod siekiery, aranżacjami, lecz czy nie o to chodziło kiedyś w metalowym rzępoleniu? Aby w nieskomplikowanym, ale chwytającym za gardło stylu głosił sprzeciw i blasfemię? Kopał w mordę i poprawiał w wątrobę? To właśnie dostajemy dzięki „Monoliths Of Eternal Night”, a przed tymi trzema chłopakami jeszcze całe życie i z pewnością z płyty na płytę będzie tylko lepiej. Tym czasem inaugurację wydawniczą uważam za udaną. Sprawdźcie koniecznie.

shub niggurath




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz