środa, 17 września 2025

Recenzja Tetragrammacide “Cyber - Tantric Paradigm of Radical Sri-Vidya”

 

Tetragrammacide

“Cyber - Tantric Paradigm of Radical Sri-Vidya”

Iron Bonehead 2025

Tetragrammacide to brygada pochodząca z Indii, napierdalająca bezlitosny death / black metal. O tym zainteresowani wiedzieć powinni, bowiem panowie wypuścili w świat już tyle śmiercionośnej trucizny, że tylko aroganci mogli dotychczas nie doświadczyć jej działania. Po dwóch latach ciszy, zespół przypomina o swoim istnieniu za pomocą trzyutoworowej EP-ki, której tytuł widoczny jest w nagłówku. To jedynie dziewiętnaście minut muzyki, za to kurewsko intensywnej. Bo wiadomo, że jak Tetragrammacide, to szaleńcze blasty, chaotyczne riffy, łamane harmonie, bulgoczący, nieco wycofany wokal, ogólnie totalna anihilacja i destrukcja. Oczywiście z dodatkami w postaci orientalnych sampli, wyraźnie podkreślających pochodzenie zespołu. Nowy EP-ek to bezpośrednia kontynuacja obranego przez tych zwyrodnialców kursu na totalne wyniszczenie. Czy jest zatem cokolwiek, co na tym wydawnictwie jest w stanie nas zaskoczyć? Powiem, tak… Muzycznie, to niezbyt, o czym wspomniałem przed chwilą. Tutaj nadal toczy się bezlitosna wojna, w której nie ma półśrodków czy miejsca na jakiekolwiek zawieszenie broni. Tetragrammacide prą przed siebie taranem, depcząc po drodze wszelkie panujące obecnie trendy, że o jakimkolwiek eksperymentowaniu nawet nie wspomnę. Natomiast małym zaskoczeniem jest produkcja tych nagrań. Zdecydowanie bardziej surowa, prymitywna, będąca raczej demówkową niż studyjną. I jest to zdecydowana zaleta „Cyber - Tantric Paradigm of Radical Sri-Vidya”, bowiem dzięki tak bezkompromisowemu brzmieniu, wydawnictwo to jeszcze bardziej uwypukliło, i tak już ekstremalnie brutalne, oblicze zespołu. Beczki brzmią tu bardzo garażowo, linie basu giną chwilami w powodzi gitarowych akordów, a wokal dobiega niczym zza grubej kotary. Muzyka Tetragrammacide nie jest jednak skierowana do delikatnego odbiorcy, który takimi szczegółami zaprzątałby sobie głowę. Zakładam więc, że większość fanów zespołu łyknie te trzy piosenki bez jakiejkolwiek popitki, a odbek po ich konsumpcji będzie głęboki i donośny. Chamski, jak ta muzyka. Czysty wpierdol!

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz