Angrrsth
„Złudnia”
Godz ov War 2025
Recenzując poprzedni materiał Angrrsth wyraziłem
opinię, iż Torunianie chyba już ostatecznie ukształtowali swój własny styl.
Stąd też nie spodziewałem się, że tytuł drugiej pełnej płyty zespołu będzie
poniekąd proroczy. Poszukiwania bowiem trwają w najlepsze, a „Złudnia” to
materiał chwilami mocno zaskakujący. Album rozpoczyna się w miarę, że tak to
ujmę, tradycyjnie. Czyli jest to dość melodyjnym black metal, oparty głównie na
wzorach skandynawskich. Pośpiewane jest tutaj tradycyjnie po naszemu, i
bynajmniej nie są to jakieś bezsensowne, grafomańskie wersety. Jest za to sporo
zmian tempa, przejść w blasty i mocniejszych zwolnień, a gitary szyją
zadziornie, z zachowaniem odpowiedniej dawki melodii. Ciekawostka rozpoczyna
się od trzeciego na liście „Próg”, i znów tytuł jest wymowny, bo panowie
przekraczają go, wchodząc na niespotykane dotąd u nich rejony. Nie, że tam
zaraz wypływają na nieznane, czy łamiące ramy gatunku wody, ale… Starczy kilka
pierwszych sekund, by każdy średnio zorientowany wychwycił tutaj bezpośrednie
(Ba! Ja bym nawet powiedział, że bezczelne) wpływy Bölzer. Powiem wam jedno.
Inspiracje inspiracjami, ale te fragmenty (bo jest ich na płycie zdecydowanie
więcej, choćby w „Amor Fati” czy „Widziałem Go”) są tak dosłowną imitacją,
zarówno pod względem charakterystycznego riffowania jak i brzmienia gitary, że
niejeden z was, gdyby nie został ostrzeżony, mógłby się pomylić. Moja żona się
nabrała, a Bölzer zna naprawdę dobrze. Pytanie zatem jest typu: dobrze to, czy
źle? Odpowiem dwuznacznie. Z jednej strony – fantastycznie, bo są to najlepsze momenty
„Złudni”. Z drugiej strony, są one tak dobre, że pozostałe harmonie i pomysły
całkowicie autorskie, wypadają przy nich nieco blado, przez co płyta ta jest dla
mnie przysłowiową sinusoidą. I wcale nie znaczy to, że kompozycje pozbawione
wspomnianego pierwiastka są słabe, bo nie są! Ale słuchając tej płyty bardzo
żałuję, iż akordów pod Okoi’a nie ma na niej więcej. I kompletnie by mi nie
przeszkadzało, tak jak nie przeszkadzają mi klony Bolt Thrower, gdyby Angrrsth
w przyszłości poszli w tym kierunku po całości. Bo mógłby im z tego wyjść
fenomenalny album. Podsumowując zatem „Złudnię” jako całość. Jest to dobry
materiał z niesamowitymi przebłyskami, kilkoma eksperymentami (także
wokalnymi), ale nieco niezdecydowany, tudzież niejednolity. Czekam zatem bardzo
niecierpliwie na kolejny krok. I, panowie, nie spieszcie się, a na pewno
się nie bójcie. To dobry kierunek,
trzymać ster za wszelką cenę!
-
jesusatan

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz