sobota, 27 września 2025

Recenzja Jordsjuk „Naglet Til Livet”

 

Jordsjuk

„Naglet Til Livet”

Indie Recordings 2025

Ci Norwedzy grają od 2023 i już gościli na łamach Apocalyptic Rites, za sprawą epki jaką wydali w zeszłym roku, która składała się z trzech singlowych numerów, opublikowanych wcześniej w wersji digital i jednego, nowego kawałka. Wydawnictwem tym zrobili mi naprawdę dobrze, bo zawierało ono bezkompromisowy black metal w norweskim stylu. Tym bardziej ucieszyłem się z faktu, że w mojej skrzynce wylądował ich debiutancki album w postaci „Naglet Til Livet”. Panowie umieścili na nim dwanaście niedługich utworów, które rozpierdoliły mi głowę niczym karabinowa kula arbuz. Jordsjuk od czasu epki nie spuścił z tonu, ale za to jeszcze podkręcił tempo. Tuzin krótkich, jak na dzisiejsze standardy ciosów w ryj. Mnóstwo thrash metalowych riffów, przy których „Endless Pain”, to kołysanka dla dzieci. Świdrujące bestialsko z delikatnie industrialną manierą tremolando, z których Mysticum może sobie pozżynać. Parę atonalnych i pełzających improwizacji, zlewających się w uwierającą kakofonię, przed którymi cała współczesna, czarcia „awangarda” może co najwyżej klęknąć. Trochę „kwadratowych” akordów, które bez problemu mogą stanąć w szranki z tymi z „White Noise and Black Metal” Craft. I wreszcie spory pierwiastek anarchistyczny, skutkujący typowymi dla norweskiego black metalu bujankami, których Darkthrone mógłby dzisiaj młodszym kolegom pozazdrościć. Całość momentami zapierdala, że „Panzer Division Marduk” dostaje zadyszki, ale na szczęście Jordsjuk potrafi też zwolnić i pokołysać w średniej agogice, dając nie tylko nam i wyżej wspomnianym Szwedom odsapnąć, bo podejrzewam, że muzycy odpowiedzialni za „Blood Must Be Shed” dzięki temu również mogą odpocząć. Materiał zarejestrowany krystalicznie, co w tym przypadku nie jest minusem, ponieważ uwypukla to ostrość i szorstkość tutejszych numerów. Kompozycje skonstruowane w prosty sposób, bez żadnych nowomodnych sztuczek, uderzają z agresją, korzystając tylko z pierwotnych instynktów. Bezlitosna muzyka, która poraża intensywnością i skutecznie wbija się w jaźń. Wściekła, buntownicza i zła płyta, niosąca klasyczny black metal w najlepszym wydaniu. Lodowate i gęste gitary, pulsujący bas i idealnie wpasowująca się w brzmienie wioseł perkusja, w rękach tych Norwegów, tworzą wspólnie machinę wojenną, której dowodzi Mannenvond ze swoimi upiornymi wokalami. Pełna rekomendacja.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz