Barren Path
„Grieving”
Willowtip Records (2025)
Nigdy nie było mi po drodze z Gridlink i jakoś rozpad tej jakże zasłużonej i cenionej formacji mnie nie zabolał. Zawsze bliżej mi było do Discordance Axis i tej ich wizji zakręconego grindu, która nie skręcała w jakieś nintendo-digitalizowane dźwiękowe interpunkcje. Brew moja jednak drgnęła na wieść, że Takafumi Matsubara wraz z Bryanem Fajardo znów połączyli siły. Dorzucając do składu pozostałe 2/3 składu Gridlink w postaci basisty Mauro Cordoby i gitarzysty Rory’ego Kobziny oraz uzurpującego mikrofon, znanego z Maruty i Shock Withdrawal Mitchella Lunę powołali do życia twór zwany Barren Path. Czy fakt, że Jon Chang został pominięty przy tej współpracy miał wpływ na zawartość debiutanckiego „Grieving”? Moim zdaniem zdecydowanie tak i to zdecydowanie na korzyść. Zamiast ucieczek w nowoczesność i udziwnienia słuchacze otrzymali trzynaście i pół minuty krystalicznie bezbłędnego grindu, który sieje spustoszenie wszem i wobec pamiętając o klasycznej metalowej tradycji i o tym, że metal ma przede wszystkim napierdalać i bawić. Tak, wszystkie dwanaście numerów tu zamieszczonych to dostarcza plejadę mięsistych, dynamicznych, podszytych bardzo rozsądną dozą techniki numerów. Fajardo jak zawsze dowozi najlepsze za zestawem okładając blachy i naciągi z precyzją i finezją charakterystyczną samemu sobie. Również osoba wokalisty skutecznie dowozi swoje dając fajną odmianę od wrzasków Changa. Gardłowy growl fajnie kontrastuje z partiami skrzeczanymi. Nie będzie kłamstwem jeśli powiem, że każdy z muzyków dostarcza to co potrafi najlepiej i jako kolektyw nie poszukują nowych brzmień. Dlatego co bardziej zorientowany słuchacz szybko wyłapie, że mnóstwo tu elementów inspirowanych zarówno Discordance Axis, Grindlink, ale i P.L.F., Kill The Client czy – mówiąc o bardziej „korzennych” kapelach - Assuck. Tyle, że ten niespełna kwadrans spędzony z Barren Path to sesja z niesamowicie zwartymi i przemyślanymi konstrukcjami, które niosą za sobą mało punkowego niechlujstwa i luźnych form, a raczej kompozytorski kunszt krótkich form. Barren Path nie skupia tak mocno uwagi na technicznym wykonaniu jak to miało miejsce w przypadku Gridlink czy Discordance Axis, ale to wciąż wysoki poziom. Słuchając „Grieving” naszła mnie taka refleksja, że jest to trochę taki grindcorowy odpowiednik „Covenant” Morbidów – chwytliwy, szalony, pozornie bezpośredni, ale przy bliższym poznaniu poprzetykany naprawdę wspaniałymi smaczkami, ukręconymi w ramach konwencji. Ja jestem absolutnie pochłonięty i oczarowany tym bombardowaniem i wyczuciem proporcji i smaku. Ten materiał sunie do przodu jak pierdolony buldożer i niszczy każdy element z japońską precyzją sprzed 30 lat. Tu wszystko się zgadza – od brzmienie, na kompozytorskich niuansach kończąc. Mi więcej do szczęścia na ten moment nie potrzeba, „Grieving” jest jak potężne espresso, ociosane do niezbędnego minimum, wyzbyte z niepotrzebnych dźwięków. W moim odczuciu jest to ścisły top metalowych płyt, które w tym roku się ukazały i realny kandydat na klasyka w swoim gatunku. Owacja na stojąco! Jak dla mnie płyta do natychmiastowego zakupu, czuję respekt przed tym nagraniem.
Harlequin

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz