Degrave
„Metalithic”
SredHead Records 2025
Degrave
jest kapelą, która narodziła się w 2016 roku na terenie USA, bo w stanie
Missouri. Składa się ona z czterech gości, którzy właśnie wydają swój czwarty
album. Zawiera on dziewięć numerów thrash metalu w nieco zmodyfikowanej formie,
ponieważ kwartet ten zdrowo romansuje z bardziej skocznymi rytmami, kierującymi
biczowanie Degrave w stronę hardcorowych produkcji. Zatem, za pośrednictwem
„Metalithic” oprócz chłostających akordów, dostajemy również sporą dawkę,
zapraszających do dzikich pląsów rytmów w stylu D.R.I. czy bardziej zabawowych,
puszczających do nas oczko riffów, które kojarzyć się mogą chociażby z
„wariatami” z Anthrax. Amerykanie nie stronią również od nieco modernistycznych
zagrywek, co wyraźnie unowocześnia ten delikatnie skostniały gatunek.
Nierzeczywiste jak na thrash metal kostkowanie jak i wymyślne, ale i w swoim
wyrazie klasyczne solówki powodują, że mimowolnie nadstawiamy uszko, gdyż
podczas słuchania tego krążka można odnieść wrażenie, że ten thrash nie jest
taki ostry jak być powinien, a i jego tempo nie jest zbyt forsujące. Ratują go
właśnie te modernistyczne rozwiązania jak i tradycyjnie bujające, niemalże
stonerowe i chwilami bluesowe takty, które płynnie przechodzą w „kwaśne” sola
oraz w wolne, schizofreniczne riffy. Wiją się one w spazmach, wprowadzając
odrobinę narkotycznego klimatu, który stoi w delikatnej opozycji do trochę, jak
na tego typu metal, „zhamowanych” gitar, tak jakby ktoś założył im wędzidło i
ciągnął lejce do siebie. Dziwny thrash przy komponowaniu, którego Degrave
wykorzystali także inne odmiany metalowego rzępolenia. Oryginalnie, ale czy to
wystarczy? Raczej nie, bo pomimo dobrej produkcji, umiejętności muzyków i
urozmaiceniem aranżacji jest tu nudno, choć chwilami ciekawe rozwiązania i
połączenia potrafią przyciągnąć na kilka sekund uwagę, lecz brak konkretnej
mocy tego materiału szybko powoduje, że słuchając tej płyty tracimy nią
zainteresowanie.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz