piątek, 26 września 2025

Recenzja Heteropsy „Embalming”

 

Heteropsy

„Embalming”

Caligari Records (2025)

 


Caligari Records alert czyli wiedz, że co najmniej ciekawe wydawnictwo przed Tobą. Nie inaczej jest z japońskim Heteropsy, które lada dzień zadebiutuje pełniakiem „Embalming”. Tokijski kwartet zdążył już wydać cztery Epki i split, ale nie tylko ich nie słyszałem, ale też istnienia Heteropsy nie byłem świadom. Co my więc tu mamy? Ano mamy staroszkolny metal śmierci, w podwalinie bardzo, ale to bardzo klasyczny i najzwyczajniej w świecie bardzo przeciętny. Ale to tylko ledwo widoczne fundamenty też bardzo intrygującej układanki. Zacznę od tego, że Japończycy mają bardzo dziwne strojenie gitar jak na tego typu granie, bo słuchając „Embalming” moje skojarzenia z jednej strony wędrowały w kierunku thrashu, a z drugiej strony w bardziej sladżowe rewiry, omaszczone pewną dozą metaliczności. Zupełnie jakby do jednego wora wrzucić Necrovore i najwcześniejsze nagrania Mastodon. Im dłużej płyta trwa tym większe odnoszę wrażenie jak mądrze Ci goście nim operują i jak bardzo umieją je wykorzystać w kontekście samych utworów. Te zaś są… bardzo różne. Jak wspominałem wcześniej – gdy krajanie Noriakiego Kasai sztywno trzymają się korzeni wychodzi to dość przeciętnie, nie będę ukrywał, że Caligari w swoim katalogu ma kilka zespołów, które ową tradycję serwowały z większym błyskiem i w ciekawszy sposób. Bardziej interesująco się robi, gdy muzycy uciekają w szwedzkie mele spod znaku Dawn, wczesnego In Flames czy Dark Tranquillity. Gatunkowi puryści i ortodoksi będą kręcić nosem, ale moim zdaniem zabieg ten jest dużą wartością dodaną. Czarują też zwolnienia – tu dla odmiany potrafią być naprawdę ciężkie, wdeptujące słuchacza w ziemię. Przy tym wszystkim Heteropsy brzmi szalenie organicznie, zupełnie jakby zostali wyjęci z 1989. Wśród ośmiu kompozycji znalazło się nawet miejsce na momenty wyciszenia, pełne akustyki czy wręcz ambientującego spokoju, które są kolejnym, bardzo wyrazistym i bardzo udanym zabiegiem na tym wydawnictwie. Podejrzewam, że „Embaling”, podobnie jak kilka innych wydawnictw z tej wytwórni będzie typowym growerem, który będzie nurtował i intrygował, a olejne odsłuchy wciągną słuchacza jak czarna dziura. Niezależnie od tego czy będę miał rację czy nie, jest to materiał ,który zdecydowanie warto poznać i poświęcić mu czas.

                                                                                                                               Harlequin




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz