czwartek, 4 listopada 2021

Recenzja Anal Vomit „Graveless Dead”

 

Anal Vomit

„Graveless Dead”

Blasphemous Art Prod. 2021

Anal Vomit to żywa legenda południowoamerykańskiej sceny deathmetalowej. Zespół istnieje nieprzerwanie od wczesnych lat dziewięćdziesiątych i doczekał się czterech dużych płyt oraz sporej ilości pomniejszych wydawnictw. Jako iż panowie dbają o to, by maniacy o nich nie zapominali, w przedłużającym się oczekiwaniu na kolejny pełnowymiarowy krążek rzucają nam na talerz czterootworową EP-kę. Jej zawartość nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Zamieszczone na niej utwory to czystej krwi peruwiański rozpierdol, prawdziwy huragan niosący ze sobą śmierć i zniszczenie. Muzykę tę cechuje przede wszystkim charakterystyczne dla wspomnianego kontynentu agresywne riffowanie z wyraźnie słyszalnym thrashowym sznytem. Następujące po sobie harmonie, przy akompaniamencie szatkujących narządy słuchu, brzmiącymi nieco wiadernie, perkusyjnych kanonad, wręcz zmuszają do nakurwiania łbem i powodują natychmiastowy przypływ adrenaliny. Z kolei pojawiające się miejscami marszowe tempa dają krótką chwilę wytchnienia i pozwalają na przygotowanie się do kolejnego zmasowanego ataku. Wściekłe wokale wypluwają szatańskie wersety z intensywnością miotacza płomieni i sprawiają, że dźwięki autorstwa Anal Vomit brzmią wyjątkowo szczerze i naturalnie. Nie ma tu czasu na ziewanie i to bynajmniej nie dlatego, że „Graveless Dead” trwa zaledwie kwadrans. Ten materiał niszczy od początku do końca i nie bierze jeńców. To kwintesencja śmierć metalowej stylistyki w pigułce. Ja czuję się rozjebany i mam jedynie wielką nadzieję, że kolejny album Peruwiańczyków jest już tuż za drzwiami.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz