EDENIC PAST
„Red Amarcord”
Sentient Ruin Laboratories 2021
Edenic
Past to projekt stworzony przez trzech wirtuozów, a zarazem wizjonerów (a to
nie zawsze idzie w parze) szeroko pojętej sceny metalowej. Tworzą go: Nicolas
McMaster (Geryon, Krallice, Sallah, Turris Eburnea), Colin Marston (Gorguts,
Encenathrakh, Krallice, Dysrhtthmia, Catatonic Effigy) i Paulo Henri Paguntalan
(Miasmatic Necrosis, Encenathrakh, Copremesis, Artificial Brain), a zatem
widzicie, że to nie byle jacy grajkowie, z pierwszej, lepszej łapanki, tylko
muzycy, którzy doskonale wiedzą jak przyjebać w taki sposób, aby z mózgu nie
było co zbierać, co udowadniają dobitnie na pierwszej, dużej płycie swego
najnowszego (nowo)tworu zatytułowanej „Red Amarcord”. Panowie prezentują nam tu
niespełna 30 minut zabójczego, odegranego z chirurgiczną precyzją, niszczącego
w chuj, surrealistycznego, Technicznego Brutal Death Metalu z wysoce
eksperymentalnym zacięciem. Ło Panie, to, co tu się kurwa wyprawia przechodzi
momentami ludzkie pojęcie. Gęste beczki wywijają niesamowicie, kreśląc
pokręcone struktury rytmiczne, zmieniając metrum, zawracając i lawirując
płynnie w czasoprzestrzeni i choć są one zaprogramowane, to ich sound,
skrupulatność ułożenia, dopracowanie szczegółów i przekonująco organiczny
charakter sprawia, że miażdżą z okrutną siłą. Nie boję się stwierdzić, że to
najlepsze bębny puszczone z trupa, jakie kiedykolwiek
słyszałem. Sześciostrunowy bas pulsuje złowrogo, wgniata w podłoże, odbierając
oddech, po czym rozrywa na strzępy chorymi, dysonansowymi akordami. Karkołomne,
smoliste, popaprane okrutnie riffy sieją techniczny, atonalny rozpierdol, a
jednocześnie hipnotyzują i zasysają słuchacza, niczym przepastna, czarna
dziura, natomiast jeżeli chodzi o warstwę wokalną, to obcujemy tu z niskim,
gardłowym, zaropiałym growlem przywodzącym w tej dziedzinie na myśl produkcje
Demilich, Chthe’ilist, Artery Eruption, czy Artifical Brain. Brzmi ta płytka
niesamowicie gęsto, mięsiście i brutalnie, ale zarazem wystarczająco selektywnie,
aby w pełni cieszyć się tą inteligentną, zorganizowaną, cudownie bestialską,
wirtuozerską rozpierduchą. Okrutnie sponiewierał mnie ten materiał, choć ze
względu na poziom jego złożoności zdaje sobie sprawę, że nie każdy łyknie go
bezproblemowo. Niemniej jednak uważam, że Edenic Past stworzyli bezdyskusyjnie
płytę unikatową, ocierającą się momentami wręcz o geniusz i choćby z tego
powodu wszyscy maniacy Metalu Śmierci powinni zapoznać się z tym materiałem.
Jak dla mnie, wyśmienity, w chuj miażdżący krążek. Nie rozumiem tylko jednego.
Dlaczego do chuja Wacława nikt nie wydał jeszcze tego materiału na CD? Możecie
być jednak pewni, że jak do tego dojdzie, pierwszy ustawię się w kolejce po
swoją kopię.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz