KRYPTAN
„Kryptan” (Ep)
Debemur Morti Productions 2021
Wydany
w lipcu tego roku przez Debemur Morti Productions, debiutancki materiał
szwedzkiego Kryptan, to naprawdę bardzo dobra rzecz. Jakże zresztą mogło być
inaczej, skoro zespół ten tworzą muzycy z wieloletnim doświadczeniem, którzy
rzępolili, bądź nadal rzępolą w takich aktach, jak Katatonia, October Tide,
Uncanny, Moondark, Centinex, Demonical, czy Volturyon? Zdziwiłbym się
straszliwie, gdyby ci ludzie zjebali swoją robotę. Na szczęście zdziwienia nie
było, a cztery wałki, jakie znalazły się na „Kryptan”,przejechały się po mnie
bardzo konkretnie, poniewierając dotkliwie. Nie ma na tej Ep’ce nic, czego już
byśmy nie słyszeli. Szwedzka horda napierdala bowiem klasyczny, skandynawski
Black Metal głęboko umocowany w latach 90-tych, w którym słychać echa Dark
Funeral, Setherial, Naglfar, Dissection, Marduk, czy Emperor, ale wykonane jest
to tak, że urywa łeb przy samej dupie. Grzmiące siarczyście beczki napierdalają
bezlitośnie, gęsty, smolisty bas dudni złowrogo, zapewniając tej produkcji
okrutne doły, jadowite, zimne, nasycone kąśliwymi melodiami, zagęszczone
konkretnie riffy podparte świetnymi harmoniami wiją się w szaleńczym tańcu,
pulsując bezbożnym, trupim lśnieniem, intensywne, bluźniercze, opętane,
nienawistne wokale uwalniają całe masy wszelakiego plugastwa, a wspierający tę
muzyczną nawałnicę klawisz buduje zawiesistą, mroczną, przerażającą, podniosłą
atmosferę. Pomijając wszystkie względy techniczne (a te są oczywiście na
odpowiednio wysokim poziomie), ten materiał jest niesamowicie witalny, żre
totalnie, nie ma absolutnie posmaku starego, odgrzewanego dania i chce się
wracać do niego raz za razem. Niewątpliwie duża w tym zasługa brzmienia tej
produkcji. Jej sound jest bowiem soczysty i pełny, ale ma
zarazem w sobie spore pokłady barbarzyńskiej surowości i jest zaskakująco
przestrzenny i organiczny. W chuj podoba mi się to, co tu słyszę także dlatego,
że prócz wszystkich wymienionych powyżej zalet, krążek ten posiada genialny,
przepełniony ciemnością feeling, jakim mogliśmy cieszyć się na „Nord…” „In the Nightside Eclipse”, „Anthems to the Welkim at Dusk”,
„Vittra” „Vobiscum Sathanas”, czy „Diabolis Interium”. Nie
sądziłem, że jakiś materiał z takim graniem będzie mnie jeszcze w stanie ruszyć
do tego stopnia. Szkoda, że to tylko niespełna 22 minuty. Nie ma jednak tego
złego, co by nam nie wyszło, a wróble na wierzbie ćwierkają, że panowie
przygotowują już swój pierwszy, pełny materiał. Mam zatem nadzieję, że mój głód
takiej muzyki, obudzony przez jegomości z Kryptan, zostanie niebawem
zaspokojony. Oby jak najszybciej. Czekam z niecierpliwością.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz