poniedziałek, 15 listopada 2021

Recenzja Demonztrator „Sinister Forces of Hatred”

 

Demonztrator

„Sinister Forces of Hatred”

Ossuary Rec. 2021

Mimo iż “Sinister Forces of Hatred” promowany jest jako drugi album pochodzącego z Helsinek Demonztrator, to tak naprawdę osobiście uważam go za debiut. Poprzedni pełniak wydany cztery lata temu był bowiem zbiorem coverów. Co prawda starych i mało znanych speed i thrash metalowych kapel z kraju tysiąca jezior, ale doprawdy, jak żyję nie spotkałem się jeszcze z tego rodzaju pomysłem na pierwszy oficjalny krążek. Jako iż wydał mi się on nieco śmieszny, podchodziłem do nowego materiału Finów ze sporym dystansem, nie oczekując, mówiąc delikatnie, niczego, co by mną wstrząsnęło. No i może szoku nie doznałem, ale o miłym zaskoczeniu mogę powiedzieć z czystym sumieniem. Słychać, że grając te swoje przeróbki panowie faktycznie przesiąkli klasyką. Ich muzyka to czysty, nieskażony okołogatunkowymi naleciałościami thrash. Można powiedzieć, że taki wycięty od szablonu, zawierający wszystkie elementy, którymi cieszył nas ten gatunek ponad trzy dekady temu. Przede wszystkim nie ma na tej płycie gitarowego udawania rodem z teledysków disco polo. Tu się konkretnie riffuje. Raz ostro i szybko, innym razem wolniej i bardziej melodyjnie. Nawet fragmenty akustyczne się trafiają, ale nie ma grania bez pomysłu czy pustych wypełniaczy. W tej muzyce cały czas coś się dzieje i kąśliwych akordów nie brakuje. Elementem przywołującym w pamięci dawne czasy są też rymowane teksty i dość szybko wpadające w ucho śpiewalne refreny. „A czy jest utwór instrumentalny ?” – zapytacie. A, kurwa, jest! Nawet solówki chłopaki wycinają do bólu klasycznie a wówczas doskonale słychać, iż nad warsztatem solidnie popracowali. Wokalnie może bez szału, ale pod tym względem też wszystko jest na miejscu (oczywiście, że są charakterystyczne chórki) i w zasadzie tylko jeden element tej układanki zdradza, że zespół pochodzi z czasów nam współczesnych. Jest nim brzmienie. Zdecydowanie bardziej nowoczesne. Nie mówię w tym przypadku, że złe czy nieodpowiednie, po prostu nie do końca tak analogowe jak lubię najbardziej. Muszę przyznać, że „Sinister Forces of Hatred” sprawił mi sporo przyjemności, mimo iż daleki jestem od stawiania Demonztrator od razu w pierwszym szeregu thrashmetalowych graczy. Szkoda, że panowie się chwilę nie wstrzymali i nie weszli na scenę właśnie tym materiałem zamiast odpierdalać szopkę. Dobra płyta, naprawdę niezła.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz