niedziela, 28 listopada 2021

Recenzja Gold Spire „Gold Spire”

 

Gold Spire

„Gold Spire”

Chaos Rec. 2021

Jak wielki wpływ na ocenę muzyki ma aktualny nastrój chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Dobrze jest się zatem niekiedy w swoich przekonaniach upewnić. Dla mnie najlepszym tego przykładem z ostatnich tygodni jest debiutancki album Gold Spire. Po pierwszym podejściu rzuciłem tym w kąt i byłem przekonany, że więcej nie wrócę. Traf jednak chciał, że jakimś cudem odpaliłem materiał Szwedów ponownie. I bardzo się z tego faktu cieszę, gdyż… utwierdziłem się, że nie wszystko, co się awangardą zowie musi być od razu intrygujące i wywoływać „ochy” i „achy”. Nawet jeśli teoretycznie, zgodnie z promocyjną zapowiedzią, panowie mieszają death i doom z nietypowym instrumentarium w postaci saksofonu. Co, pewnie korci skojarzeniami pod tytułem „Dawn of Dreams”, nie? Jasne. Takie przygody już były i nikt temu nie przeczy. Rzecz w tym, że rodacy Dana Łabędzia stosują wspomniany dodatek przesadnie często i słuchając „Gold Spire” mam chwilami wrażenie, że w kółko leci ten sam kawałek. Nawet jeśli początkowo wspomniany instrument stanowił faktycznie jakieś tam urozmaicenie dla niezbyt żwawych rytmów, to po kolejnym otwarciu nie sposób zaprzeczyć, że tu najzwyczajniej wieje nudą. Bo gdyby go wyrzucić, to okaże się, że muzyka Gold Spire jest naga. Pozbawiona ciekawych aranżacji, chwytających za szmaty riffów czy gniotących trzewia zwolnień. Jest po prostu nijaka. Została przykładnie wyprodukowana by brzmiała dość nowocześnie, nawet i ciężko, została okraszona całkiem niezłym, choć absolutnie nie wybijającym się ponad przeciętny poziom wokalem i… tyle. Jak bym tego nie słuchał, dochodzę do wniosku, że jest to bezbarwne, rozcieńczone, wodniste i chuja warte. Ponadto mają chłopaki troszkę kojarzącą się z Protectorowym „A Shedding of Skin” okładkę, co jeszcze bardziej działa na ich niekorzyść, gdyż wstępnie daje nadzieję na coś dobrego, lecz po zapoznaniu się z zawartością obrazek ten pasuje niczym pięść do nosa. Nie, no nic mnie tu nie porywa i jestem pewny, że trzeciego podejścia do „Gold Spire” już nie będzie. Szkoda czasu. Ale jak jesteście bardzo ciekawi, to sprawdzić oczywiście nie zaszkodzi, bo może to ja się nie znam.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz