wtorek, 9 listopada 2021

Recenzja REVEAL! “Doppelherz”

 

REVEAL!

“Doppelherz”

Sepulchral Voice Records (2021)

O ile dobrze kojarzę „Doppelherz” to taki syrop dla starszych ludzi mający wspomagać ich zdrowotność i serduszko. Najnowsza, czwarta już propozycja szwedzkiego wybryku natury ukrywającego się pod szyldem „Reveal!” na pewno do starszych ludzi kierowana nie jest, ale „Doppelherz” na pewno może wywołać podobne skutki jak wspomniany wyżej medykament. Nie jest tajemnicą, że Szwedzi są zespołem niepowtarzalnym, oryginalnym, który zapewne ma tylu zwolenników co i dozgonnych antagonistów. Od samego początku istnienia Reveal! Łączy różne, niepokrewne gatunki, nie tylko metalowe, łamie jest i przeżuwa na coś swojego, mniej lub bardziej zrozumiałego dla słuchacza. Ich poprzedni album „Scissorgod” to było chyba apogeum – pierwsze negatywne odczucia sukcesywnie przeradzały się fascynację, ale kolejne muzyczne absurdy odkrywały swoje tajemnice i intrygowały. Pytaniem więc było czy „Doppelherz” pójdzie jeszcze bardziej w muzyczną abstrakcje i absurd stawiając przed słuchaczem jeszcze trudniejsze do przebrnięcia zasieki. Po kilkukrotnym przesłuchaniu całości mogę powiedzieć, że nie, a przynajmniej nie w takim stopniu jak by się można było spodziewać. Jestem skłonny nawet twierdzić, że do muzyki Skandynawów wkradło się pewne uporządkowanie (oczywiście jak na ich standardy), wygładzenie kosztem surowości, dzięki czemu „Doppelherz” przy pierwszym kontakcie nie odrzuca tak jak wcześniejsze materiały. Nie oznacza to jednak, że nie ma tu szaleństwa, chaosu, cyrkowej żonglerki stylami i konwencjami. Jest tu po prostu muzyczna dojrzałość. Zamiast rzucać wszystko na szalę szaleństwa Szwedzi dozują emocje rzucając jedynie sporadyczne odjazdy, które burzą ten pozornie ułożony ład. Idzie tez za tym muzyczna jakość i większe poszanowanie detalu. Myli się jednak ten, kto sądzi, że zniknęło tu punkowe szaleństwo, rokendrolowy drive i blackthrashowa pierwotność. To wszystko jest tutaj obecne i kogo zachwycało dotychczas, tego będzie zachwycać i teraz. Ocenienie tego wydawnictwa rozbija się w zasadzie jedynie o pryzmat oczekiwań. Jakość muzyczna jest, a że trochę bardziej przystępna i chyba jednak mniej zaskakująca niż „Scissorgod”... to każdy fan Reveal! musi sobie odpowiedzieć czy to mu wystarczy czy też oczkuje 100% zaskoczenia. Mi wystarczy to co dostałem, choć nie ukrywam, że  poprzedni pełnograj mocniej mną sponiewierał. Nie zmienia to faktu, że oni grają w swojej lidze, mają swoje zabawki i wciąż robią to wyśmienicie.

 

                                                                                                                      Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz