czwartek, 13 lipca 2023

Recenzja RUADH „1296”

 

RUADH

„1296”

Northern Silence Productions 2023

Szkocki Ruadh to uznana marka na scenie Atmospheric Black Metalu. Mieliście już zresztą okazję poznać ten hord, choćby przy okazji recenzji ich drugiej płyty długogrającej, która to jakiś czas temu została opublikowana na łamach Apocalyptic Rites. Czas zapierdala jednak bardzo szybko i ani się obejrzałem, a do mych drzwi zastukał czwarty już album grupy zatytułowany „1296”. Po kilkudniowym romansie z tym materiałem śmiało mogę zakrzyknąć, iż grupa nie spoczęła na laurach i konsekwentnie rozwija swój styl zapoczątkowany przed pięcioma laty. Tak więc na najnowszym krążku Ruadh nadal obcujemy z klimatyczną odmianą Czarciego Metalu opartą na klasycznych, równo bijących beczkach, zagęszczonym basie zapewniającym tej produkcji konkretny groove, nastrojowo szyjących gitarach, bardzo dobrych, różnorakich partiach wokalnych oraz wszelakich dodatkach (przeróżne orkiestracje, bitewne odgłosy, czy zastosowane bardzo fachowo dźwięki instrumentów ludowych) nadających tej płytce charakterystycznego, wyśmienitego feelingu związanego z ojczyzną muzyków. Niby składniki praktycznie te same, co na każdej poprzedniej płycie zespołu, a jednak tegoroczny album jest zdecydowanie najbardziej ambitną i zarazem najbardziej udaną ich produkcją, tekstowo nawiązującą do angielskiej inwazji na Szkocję, którą rozpoczęło w 1296 roku splądrowanie Berwick w tak zwanych pierwszych wojnach o niepodległość. Wróćmy jednak do muzyki, jaką tu słyszymy. Jak już wspominałem, to najlepszy, najbardziej dopracowany wg mnie materiał Szkotów i to zarówno pod względem kompozycyjnym (poszczególne wałki są ciekawie skonstruowane i niemal przenoszą słuchacza na bitewne pola tamtych czasów), jak i wykonawczym. Ruadh niesamowicie umiejętnie używa symboli dźwiękowych, budując odpowiedni nastrój, który wciąga w koncept i historię opowiadaną na tym albumie. Choć każdy z instrumentów robi tu naprawdę dobrą robotę, to jak dla mnie pierwsze skrzypce grają tu wyśmienicie podane wiosła. Ich riffy są intensywne, doskonałe pod względem technicznym, a przede wszystkim niesamowicie emocjonalne, harmonie niekiedy subtelne i bogate w klasyczne niuanse, a dopracowane partie solowe o melancholijnych wibracjach nierzadko sięgają do klasyki Heavy Metalu, jak i do rozwiązań z gatunku progresywnych. Bardzo podobają mi się także wszelakie, doskonale budujące napięcie interakcje występujące pomiędzy wiosłami a resztą instrumentarium. Choć nie jestem jakimś przesadnym wielbicielem Atmospheric Black Metalu, to jednak „1296” zrobiła na mnie duże wrażenie i z pewnością jeszcze do niej powrócę. Chętnie oczywiście zawieszę także ucho i na kolejnej produkcji Ruadh, a tymczasem tę polecam wszystkim, którym bliska jest twórczość Primordial, Saor, Winterfylleth, Zgard, czy Sojourner.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz