BUZZARD
„Gambler”
(Re-Issue)
Relics
from the Crypt 2023
Chyba
kiedyś już o tym wspominałem i być może się powtarzam, ale niesamowitą pracę
wykonują ludzie z Relics from the Crypt (jakby ktoś nie wiedział, jest to
pododdział Dying Victims Productions). Kopią oni bezustannie w przepastnych
czeluściach klasycznych odmian metalu i zawsze dokopują się do wydawnictwa,
które warte jest wznowienia. Tym razem ich wybór padł na belgijski zespół
Buzzard, którego początki sięgają 1979 roku, a opus magnum stanowi nagrany w
1984 roku album (jedyny pełny zresztą) zatytułowany „Gambler”. Od pierwszych
wręcz sekund obcujemy tu z rasowym, korzennym Hard & Heavy, jaki królował
wówczas na kontynencie. Oczywiście znajdziemy także na tej płycie sporo
elementów związanych z ówczesnym ruchem brytyjskim, jednak Myszołów grał nieco
szybciej, niż większość zespołów z tamtej epoki wplatając w struktury swoich
wałków patenty charakterystyczne dla raczkującego wówczas Speed Metalu.
Hałaśliwe, energiczne i zadziorne to granie z tekstami o życiu metalowca i protookultystycznych
tematach. Dowiemy się wiec z tych liryk, że oni są „CrazyGuys” oraz „Heavy Rockers”, a także że musimy uważać na
„Nosferatu” i że „Midnight Countessis Black”, i co oczywiste, że „SheIs Out for
Your Blood”. No i fajnie, gdyż jak klasyka, to pełną gębą. Nie ma półśrodków i
lizania się po fiutach. Wracając jednak do stricte muzycznej zawartości tego
krążka, to znajdziemy tu cały, przepyszny wachlarz surowych, tradycyjnych
zagrywek począwszy od dziarsko bijących bębnów i rześkiego, ziarnistego basu
poprzez zaczepne, napastliwie chwytliwe riffy o porowatych, drapieżnych
konturach, piłujące tępo i boleśnie solówki, na tradycyjnie niechlujnych,
cudnie przepitych, zawadiackich, ale i odpowiednio agresywnych wokalizach
kończąc. Mnie reedycja „Hazardzisty” bardzo pasuje, wszak
wychowanym jest na Hard & Heavy sprzed czterech dekad, a mimo to nie dane
mi było słyszeć wcześniej tej bardzo dobrej, jak na czasy, w których powstała
płyty. Polecam więc ten krążek wszystkim starym wyjadaczom, którzy zęby zjedli
na klasyce, gdyż oni w należyty sposób docenią ten materiał, a zarazem polecam
go także młodzieży, aby usłyszała, jak grało się prawie 40 lat temu, poczuła
ten feeling (choć nie wiem, czy to w ogóle możliwe) i aby uświadomiła sobie, że
to nie Behemoth, Mgła, czy broń boże współczesny Decapitated wymyśliły Metal.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz