„Lamentation of Immolated Souls”
Chaos Records 2023
Gnijące
wnętrzności Ameryki Południowej regularnie wypluwają ze swych trzewi wysokiej
jakości materiały zalatujące zepsutą tkanką i trupim jadem. Jedną z ostatnich
rzygowin, jakie się z nich wydostały, jest pierwsza pełna płyta Chilijskiego
kwartetu zwącego się Sepulcrum. Zaprawdę bardzo dobry to album, który
wszystkich maniaków Old School Death Metalu jak nic przyprawi o szybsze bicie
serca i obfity wzwód w galotach. Krążek ten po same krawędzie wypełniony jest
surowymi, wściekle bijącymi bębnami, rozrywającym organy wewnętrzne, grubo
ciosanym basem, soczystymi, dzikimi, złowieszczymi riffami, schizofrenicznymi
solówkami i bluźnierczymi, trzewnymi wokalami o zdecydowanie diabelskich
inklinacjach. Choć album ten, to zasadniczo homogeniczna stara szkoła gatunku,
to jednak te niespełna 39 minut nie jest tylko nostalgicznym szarpaniem strun w
stosunkowo ograniczonej przestrzeni stylistycznej. Materiał ten, to może i
bezwstydna, ale jakże prawdziwa i szczera, wręcz naga celebracja Metalu Śmierci
wolna od studyjnych sztuczek, czy wypolerowanych faktur. Słychać w muzyce
Sepulcrum głębokie inspiracje pierwszymi produkcjami Morbid Angel i Deicide,
jednak Chilijczycy nadali swej produkcji charakterystycznego, indywidualnego
szlifu, choć od jakiegokolwiek nowatorstwa trzymają się z daleka (i całe kurwa
szczęście). Ów swoisty, symptomatyczny epolet zespół uzyskał dzięki
zastosowaniu tradycyjnych, korzennych, żrących niczym kwas, Thrash Metalowych
elementów (zarówno w warstwie wioseł, jak i sekcji rytmicznej),
wielowarstwowej, bardziej technicznej mieszance intuicyjnych riffów (która nie
jest jednak zaśmiecającym tę produkcję, instrumentalnym onanizmem i nie kończy
w ślepych zaułkach nadmiernego skomplikowania kompozycji), oraz ponurego
mistycyzmu, który można napotkać na południowoamerykańskich, Death Metalowych
krążkach z pierwszej połowy lat 90-tych. Jednym słowem panowie dogłębnie
rozumieją śmiertelną formułę, nie ograniczają się jeno do jej powierzchownej
formy, tylko zanurzają się głęboko w jej wnętrze, wydobywając z niej całe,
dostępne bogactwo jej struktury, niesamowitą moc, jak i obezwładniający,
demoniczny feeling. A mówiąc prościej, „Opłakiwanie Dusz Ofiarowanych” to
album, który w całej swej okazałości
ukazuje potęgę Metalu Śmierci starej szkoły. Bardzo dobra płytka, dla której
bez dwóch zdań znajdzie się miejsce w mojej kolekcji. Idę zatem na zakupy i
wracać nie zamierzam, dopóki „Lamentation…” nie padnie moim łupem.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz