piątek, 21 lipca 2023

Recenzja Pleń „Przechrzta”

Pleń

„Przechrzta”

Old Temple 2023

Jestem w stu procentach przekonany, iż sama nazwa zespołu, widoczna powyżej, z biegu ustawi potencjalnych odbiorców tego materiału w odpowiednim rzędzie. Malkontenci, a może raczej oponenci, rodzimego black metalu dostaną mdłości. Natomiast zwolennicy charakterystycznego stylu naszej krajowej sceny nie będą mieli najmniejszych obaw, by się „przechrzcić”.  No i bardzo słuszne to będzie, z obu stron, podejście. Już intro w postaci deklamowanego „Zarzewie” mocno akcentuje inspiracje przyświecające autorom tego materiału. To, co następuje później to faktycznie polski black metal, śpiewany i grany po naszemu. Od razu należy zaznaczyć, iż na „Przechrzta” nie znajdziemy żadnego innowatorstwa, czy odkrywania niezbadanych lądów. Znajdziemy natomiast bardzo dużo odnośników do liderów krajowej sceny, by wymienić choćby Furię, Mgłę czy Blaze of Perdition. Czyli już wiadomo, że wszystko obraca się tu głównie w stylu skandynawskim, który to miał niebagatelny wpływ na to, co nasi ziomkowie przechrzcili (nomen omen) na swoją własną modłę. No dobra, ale niby czym ten Pleń się w takim razie wybija, żeby trzeba na niego zwrócić uwagę? Przede wszystkim logiczną umiejętnością łączenia poszczególnych składowych w całość. Wszystkie siedem składających się na „Przechrztę” kompozycji to piosenki jednocześnie poniekąd przebojowe jak i bardzo drapieżne. Znajdziecie w nich chłodne tremolo, melodyjnie zawijające się wokół głowy, jak i agresywne przyspieszenia, raniące niczym drut kolczasty zacieśniający się wokół nadgarstków. Nie ma tu grania na jedno kopyto, w tej muzyce co chwilę cos się dzieje, coś się zmienia. Chłopaki z Sosnowca doskonale wiedzą czym powinien charakteryzować się współczesny black metal. Bo mimo, iż oparte są o szkołę lat dziewięćdziesiątych, czuć w tych dźwiękach powiew świeżości. Nie brak w nich też odrobiny psychodeli w postaci delikatnych dysonansów, jeszcze bardziej koloryzujących tworzony przez Pleń czarci obraz. A co najważniejsze, obraz ten rośnie, niemal do rozmiaru Panoramy Racławickiej, proporcjonalnie do liczby spędzonych z nią sesji odsłuchowych. Napomknąć jeszcze muszę o tekstach. Te, śpiewane po naszemu, są naprawdę niebanalne i bynajmniej, jak to często bywa, wstydu zespołowi nie przynoszą. Wręcz przeciwnie, niejednego skłonią do umysłowego nurkowania w poszukiwaniu ich głębszego znaczenia. Dobra, czyli podsumowując… Pleń sprawdzić warto. Bo każdemu maniakowi rodzimej sceny wejdzie jak nóż w masełko.

- jesusatan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz