niedziela, 16 lipca 2023

Recenzja Clandestine Blaze „Resacralize The Unknown”

 

Clandestine Blaze

„Resacralize The Unknown”

Northern Heritage 2023

Powiedzcie mi, szczerze, ile jesteście w stanie z pamięci wymienić zespołów, które utrzymywałyby stały, wysoki poziom na przestrzeni dziesięciu dużych albumów? Najczęściej przed osiągnięciem tej jubileuszowej liczby z większości tworów schodzi powietrze, albo zaczynają błądzić w poszukiwaniu nowego stylu. Albo po prostu odcinają kupony, nagrywając płyty dla zasady, żeby wytwórnia była zadowolona i zorganizowała trasę, na której i tak grane są stare szlagiery. Clandestine Blaze przedstawiać nikomu nie trzeba. Warto zaznaczyć jednak, iż „Resacralize The Unknown” jest już dwunastym pełniakiem tego projektu. I po raz kolejny niezbitym dowodem na to, że jeśli coś wypływa prosto z serca, to nigdy się nie starzeje, nie blaknie i nie słabnie. Dziecko Mikko Aspy można bez kozery nazwać synonimem fińskiego blackmetalu, podsumowaniem wszystkiego, co w tym odłamie najlepsze. Najnowszy materiał to siedem kompozycji trwających łącznie trzydzieści pięć minut. To trzydzieści pięć minut czystego, klasycznego Clandestine Blaze, znanego nam praktycznie od ćwierćwiecza. Czy jest zatem sens rozkładania poszczególnych struktur na czynniki pierwsze? Czy trzeba pisać, że ta muzyka rani surowością i bezkompromisowością? Że nawiązuje do pionierów pierwszej fali, choćby w postaci Celtic Frost? Że jest modelowym przedstawicielem black metalu z okresu fali drugiej? Że idealnie łączy w sobie zarówno drapieżną naturę gatunku jak i elementy bardziej melodyjne. Że wszystko podkreśla surowy wokal, klasycznie wrzeszczany, bez niepotrzebnych udziwnień?  Nie. Bo to każdy, kto zespół zna, powinien doskonale wiedzieć jeszcze zanim włoży tę płytę do odtwarzacza. Ale po raz kolejny powiedzieć trzeba co innego. To, że pan Aspa jest niczym wino, im starszy, tym lepszy. Ten człowiek zatrzymał się mentalnie w latach dziewięćdziesiątych, i daje temu dowód za każdym razem kiedy płyta z jego nazwiskiem wychodzi znienacka nakładem jego własnej wytwórni. Dla maniaków klasycznego czarnego metalu ten album będzie po raz kolejny stanowił idealną pożywkę i materiał do mentalnego obcowania przez wiele wieczorów. Trudno w dzisiejszych czasach o bardziej konsekwentny zespół, hołdujący starym tradycjom, a jednocześnie utrzymujący wysoki poziom przez tak wiele lat. Brać w ciemno.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz