sobota, 22 lipca 2023

Recenzja MAGICK TOUCH „Cakes & Coffins”

 

MAGICK TOUCH

„Cakes & Coffins”

Edged Circle Productions 2023

Przyszłoby Wam do głowy, aby połączyć ciasto i trumnę? Nie? No widzicie, a chłopakom z Magicznego Dotyku zaświtała taka myśl i swój tegoroczny, czwarty w dorobku, długogrający album studyjny zatytułowali właśnie „Ciasta i Trumny”. Magick Touch zawsze zresztą ciekawie nazywali swoje płyty, że wspomnę tylko „Czary Elektryczne”, oraz „Ostrza, Łańcuchy, Bicze i Ogień”. Tak więc można powiedzieć, że w przypadku najnowszej ich produkcji tradycji stało się zadość. A wracając do samej grupy, gdyż jeszcze nie miałem okazji szerzej jej zaprezentować na łamach naszego szacownego periodyku, to jest to trio pochodzące z norweskiego Bergen i wbrew pewnym stereotypom wycinają oni klasyczny, soczysty Heavy Metal doprawiony tu i tam drapieżnym Hard Rockiem. Usłyszymy więc na tym materiale całe mrowie tradycyjnych, kanonicznych niemal zagrywek z owych konserwatywnych gatunków, poczynając od fachowo młócącej sekcji rytmicznej z wyciągniętym, tłusto heblującym basem, poprzez wypasione, mięsiste riffy wspierane reprezentatywnymi dla rzeczonego stylu, modelowymi wręcz, wycyzelowanymi solówkami, na bardzo dobrych, mocnych wokalizach z trzech gardeł (gdyż każdy z członków zespołu dokłada tu w tej materii swoje kilka groszy) zakończywszy. Oczywiście nie brak na tej płycie także kontrapunktowych zagrywek, czy wręcz bluesowych, nierzadko podwojonych  harmonii, które dodają głębi gitarowym teksturom, jak i dynamicznych, chwytliwych, a mimo to stosunkowo ciężkich zagrań z pogranicza Hard & Heavy z lat 80-tych. Rzecz jasna całą płytę wypełniają chwytliwe, energetyczne, pełne wigoru melodie, które nierzadko zapadają w pamięć i można je sobie od czasu do czasu zanucić pod nosem. Gdyby ktoś zapytał mnie o inspiracje muzyków, to powiedziałbym, że leżą one gdzieś na przecięciu twórczości ThinLizzy, Iron Maiden, Whitesnake i Deep Purple, choć zaznaczam, że to mój, czysto subiektywny punkt widzenia. Choć sama muzyka, jak już wspominałem czerpie pełnymi garściami z przebogatej spuścizny klasycznego metalu sprzed czterech dekad, to jednak brzmienie, jakim oparzono te wałki, oparte jest już na współczesnych kanonach produkcyjnych, więc „Cakes...” posiada soczysty, mocny, a zarazem przestrzenny sound i potrafi dzięki temu niezgorzej kopnąć w cztery litery. Konkretna, rasowa płytka, którą powinni się zainteresować przede wszystkim fani konwencjonalnych form metalowej sztuki, choć i pozostałych do tego zachęcam.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz