środa, 5 lipca 2023

Recenzja Vulvanic „ブラックエンジェルの色合い” / „秘密の夜の殺人者”

 

Vulvanic

ブラックエンジェルの色合い” / „秘密の夜の殺人者

Sentient Ruin Laboratories 2023

Vulvanic to czwórka kolesi, którzy pochodzą z Peru. Założyli tą kapelę w 2017 roku, a obok pełnometrażowego debiutu wydanego w lutym obecnie nam panującego 2023, zapragnęli zaprezentować kompilację składającą się z ich dwóch pierwszych demówek. Zapis „krzaczkowy” tytułów tych nagrań nie jest przypadkowy, gdyż chłopaki z Limy zafascynowani są między innymi japońską sceną metalową. Ich muzyka zaś jest wypadkowym popierdoleństwem twórczości Beherit, wczesnego Sarcofago i takowego Impaled Nazarene. Wszystko to ubrane w fatałaszki raw black metalu czyni z Vulvanic iście perwersyjną grupę, która podobno podczas swoich występów nie stroni od takich aktów jak przemoc, zabijanie zwierząt oraz samookaleczanie się członków tego bandu. Takie jakie jest ich zachowanie na scenie, taka też jest muzyka jaką nagrywają. To nieustanna mieszanka temp generowana przez ostre gitary, ziarnisty bas i wręcz punkowe beczki. Do tego dodać trzeba obłąkane wokale i gotowe. Dostajemy totalnie chorą jazdę bez trzymanki, która może oznaczać jedynie bluźnierstwo, bo sama w sobie nim po prostu jest. Szpetne do granic muzykowanie, przywołujące na myśl najgorsze zboczenia, choroby psychiczne, a także skrajne wykolejenie jakiego w najbardziej odjechanym porno nie uświadczycie. Nie myślcie jednak, że te dwa materiały są pozbawione sensu, ponieważ tak nie jest. Na pozór chaotyczna zbieranina riffów, których charakter posunięty jest do granic perwersji przez całkowicie obleśne wrzaski wokalisty, posiada swój porządek. Podobnie jak w lateks bądź skórę ubrana domina z pełną precyzją i zamysłem, zgwałci Was za pomocą swojego sztucznego kutasa. Ci, co odważa się sięgnąć po Vulvanic, muszą być przygotowani na bezceremonialny atak na ich kręgosłup moralny jak i poczucie estetyki. Chwilami to bowiem posunięty do granic absurdu drink, w którego skład wchodzą, poza wyżej wymienionymi hordami, wpływy Bathory, początek drugiej fali i awangarda z kraju kwitnącej wiśni. Uwaga! Intensywna wycieczka, której „internetowi eksperci” mogą nie przeżyć. Mniami, mniami.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz