Vulvanic
„ブラックエンジェルの色合い”
/ „秘密の夜の殺人者”
Sentient Ruin Laboratories 2023
Vulvanic
to czwórka kolesi, którzy pochodzą z Peru. Założyli tą kapelę w 2017 roku, a
obok pełnometrażowego debiutu wydanego w lutym obecnie nam panującego 2023,
zapragnęli zaprezentować kompilację składającą się z ich dwóch pierwszych
demówek. Zapis „krzaczkowy” tytułów tych nagrań nie jest przypadkowy, gdyż
chłopaki z Limy zafascynowani są między innymi japońską sceną metalową. Ich
muzyka zaś jest wypadkowym popierdoleństwem twórczości Beherit, wczesnego
Sarcofago i takowego Impaled Nazarene. Wszystko to ubrane w fatałaszki raw
black metalu czyni z Vulvanic iście perwersyjną grupę, która podobno podczas
swoich występów nie stroni od takich aktów jak przemoc, zabijanie zwierząt oraz
samookaleczanie się członków tego bandu. Takie jakie jest ich zachowanie na
scenie, taka też jest muzyka jaką nagrywają. To nieustanna mieszanka temp
generowana przez ostre gitary, ziarnisty bas i wręcz punkowe beczki. Do tego
dodać trzeba obłąkane wokale i gotowe. Dostajemy totalnie chorą jazdę bez
trzymanki, która może oznaczać jedynie bluźnierstwo, bo sama w sobie nim po
prostu jest. Szpetne do granic muzykowanie, przywołujące na myśl najgorsze
zboczenia, choroby psychiczne, a także skrajne wykolejenie jakiego w
najbardziej odjechanym porno nie uświadczycie. Nie myślcie jednak, że te dwa
materiały są pozbawione sensu, ponieważ tak nie jest. Na pozór chaotyczna
zbieranina riffów, których charakter posunięty jest do granic perwersji przez całkowicie
obleśne wrzaski wokalisty, posiada swój porządek. Podobnie jak w lateks bądź
skórę ubrana domina z pełną precyzją i zamysłem, zgwałci Was za pomocą swojego
sztucznego kutasa. Ci, co odważa się sięgnąć po Vulvanic, muszą być
przygotowani na bezceremonialny atak na ich kręgosłup moralny jak i poczucie
estetyki. Chwilami to bowiem posunięty do granic absurdu drink, w którego skład
wchodzą, poza wyżej wymienionymi hordami, wpływy Bathory, początek drugiej fali
i awangarda z kraju kwitnącej wiśni. Uwaga! Intensywna wycieczka, której „internetowi
eksperci” mogą nie przeżyć. Mniami, mniami.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz