Angrenost
„Magna Lua Ordem Mistica”
EAL Productions 2023
Mając
na względzie datę powstania tej portugalskiej kapeli można by rzec, że to stara
brygada, bo jej skład zawiązany został w 1995 roku. Po kolejnych trzech latach
zarejestrowali pięcioutworową epkę i zapadli się pod ziemię, spod której
wypełzli w 2013, ukazując światu swój debiut. Obecnie, a dokładnie siedemnastego
listopada, ukazała się ich trzecia płyta, która zawiera w sobie 55 minut
intensywnej, ale też nieco nużącej muzyki. Black metal w ujęciu Angrenost to
unowocześniona jego forma z lat dziewięćdziesiątych. Ze swoim gęstym brzmieniem
i dość ciężką sekcją rytmiczną skręca mocno w moim odczuciu w stronę islandzką.
Podobnie bowiem jak w przypadku Misþyrming mamy tu do czynienia ze zwartymi
riffami, które pędzą przed siebie w zdecydowany sposób przy akompaniamencie
łomoczących bębnów i wyraźnego basu. Niekiedy stanowcze akordy przeradzają się
w chwytliwe, ale nie za bardzo, tremolo, a i solówką ta czwórka artystów
zaskoczyć umie. Poza szybkimi momentami, podczas których dźwięki „Magna Lua
Ordem Mistica” spadają kaskadowo na naszą głowę, od czasu do czasu mamy również
szansę obcować z bardziej miarowym graniem, sunącym powoli i z rytualnym
dostojeństwem jak na przykład w piątym i szóstym kawałku. Aby dodatkowo
urozmaicić materiał Portugalczycy w swoje kompozycje wplatają także klawiszowe
tła, które nadają temu wydawnictwu szczególnej podniosłości, spotęgowane przez
charakterystyczne wokale, jawiące się jako majestatyczne deklamacje, a są wykrzykiwane
w języku twórców tegoż krążka, co czyni go odrobinę egzotycznym. Podsumowując,
najnowsza propozycja Angrenost mocno zalatuje ostatnią produkcją wyżej
wspomnianego Misþyrming. Współczesny black metal o szczególnym brzmieniu i z
wieloma pomysłami, które pozwoliły na uzyskanie, ciekawie zaaranżowanych,
wielowarstwowych tekstur. Jednak w moim zdaniem jest on zbyt oraz tylko po
prostu bombastyczny i nie wzbudza we mnie żadnych emocji. Nuda.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz