CRYPTIC SHIFT
„Return to Realms”
Blood
Harvest 2023
Na
samym początku mych wypocin spieszę donieść, iż „Return to Realms” nie jest
niestety nowym wydawnictwem Cryptic Shift sensu stricto. Materiał ten, to
wznowienie wydanej w 2016 roku Ep’ki „Beyond the Celestial Realms” wzbogacone
czterema wałkami w wersjach demo. Jako, iż rzeczony „Beyond…” miał raczej
ograniczoną dostępność, to też włodarze Blood Harvest, postanowili wznowić tę produkcję (a w podjęciu takiej decyzji
pomógł im zapewne także entuzjastyczny odbiór, z jakim spotkała się „Visitations
from Enceladus” z 2020 roku). Tyle tytułem wstępu. Teraz konkrety. Jakby ktoś
nie wiedział, to Brytyjczycy rzeźbią w technicznym Death/Thrash Metalu, a ich
muza po prostu wyrywa z buciorów (nawet tych wyjątkowo mocno zasznurowanych). Twórczość
Cryptic Shift nie jest z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych. Trzeba
poświęcić jej trochę czasu i atencji, aby wgryźć się i poznać lub przynajmniej
spróbować poznać wszystkie, kryjące się tu, zawiłe niuanse, zakręty i wysoce
zaawansowane technicznie, misternie utkane struktury dźwiękowe. Darujcie, ale
nie będę po raz kolejny Was zanudzał,
pisząc o wybornych, przepięknie pokręconych, ale zarazem wściekłych
partiach bębnów, wyrywających trzewia, matematycznie wręcz dokładnych, łamanych
wielokrotnie liniach basu, jadowitych, szalonych, porażających intensywnością riffach o progresywnym szlifie, czy
agresywnych, śmiertelnych wokalizach, gdyż wszystkie te elementy tu są, i
wierzcie mi, poniewierają jak jasna cholera, a do tego futurystyczny klimat
tych wałków powala na łopatki. Bardzo ważny, jak dla mnie jest jednak inny
aspekt „Return…”. Otóż przy całej swej złożoności, materiał ten jest niczym
szwedzki stół po brzegi same wypełniony klasycznymi wpływami Technicznego Death/Thrash
Metalu z wczesnych lat 90-tych. Nietrudno więc w muzyce Cryptic Shift usłyszeć
inspiracje twórczością Pestilence, Voivod, Atheist, Vektor, Death, Obliveon,
czy wczesnych produkcji Cynic bądź Nocturnus. Mimo to jednak angole cały czas
zachowują swój specyficzny szlif i zdecydowanie własny charakter. Posiadam
pierwsze tłoczenie „Beyond the Celestial Realms”, lecz „Return to Realms” także
wyląduje w mojej kolekcji, choćby ze względu na niszczące bonusy, o jakich
wspominałem na początku. Trafione w punkt wznowienie, które przedstawia
szerszej publiczności wcześniejsze dokonania zespołu, oraz niewątpliwie umila i
skraca czas oczekiwania na drugiego pełniaka wirtuozów z Leeds. Mam nadzieję,
że ów radosny dzień nadejdzie szybciej, niż później, a tymczasem wracam na
jeszcze jedną rundkę z „Return…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz