środa, 13 grudnia 2023

Recenzja MISTRAL „In the Throes of Losing Love”

 

MISTRAL

„In the Throes of Losing Love”

Onism Productions 2023

Post-Black Metal, Sheogaze, Blackgaze, czy inne, będące wytworem czasów współczesnych hybrydy gatunkowe nie należą, mówiąc oględnie do moich ulubionych, muzycznych form. Raz na jakiś czas zdarzy się co prawda zespół, który potrafi porządnie przetrzepać mi spodnie, poruszając się po wspomnianych powyżej, dźwiękowych platformach, jednak są to tylko wyjątki potwierdzające niejako regułę. Nasz Mistral, którego drugi pełny album mam właśnie na tapecie, do grona owych wyjątków się niestety nie łapie. Nie oznacza to w żadnym razie, że „In the Throes of Losing Love” to jakiś totalny kaszan. Co to, to nie. W swej niszy, to płytka bardzo dobra. Słychać, że warsztat panowie mają i grać  naprawdę potrafią, a i pomysły w ich głowach lęgną się ciekawe. Nie brak bowiem na tej płycie fajnie rzeźbiącego wiosła z jego bogatą ornamentyką i licznymi, ulotnymi, zwiewnymi szczegółami, tłustych linii basu, który czerpie z wielu źródeł, zróżnicowanych bębnów, które potrafią zajechać soczystym kopniakiem pod żebra, by po chwili z perwersyjną niemal rozkoszą uciec w zdecydowanie bardziej techniczne rejony, ocierające się niekiedy o zakwaszony z lekka Jazz, a i na wokalach mucha nie siada, niezależnie od tego, czy mówimy tu o przesiąkniętych depresyjnymi wibracjami, agresywnych frazach, czy o czystym śpiewie, który także nie rozsiewa tu bynajmniej specjalnie optymistycznych wibracji. Do tego dochodzą jeszcze fachowo użyte sample, gustowny parapet, słowo mówione, akustyczne pasaże, ulotne partie skrzypiec i tagelharpy, lub jak kto woli talharpy (czterostrunowa lira smyczkowa z północnej Europy). Bogata to niewątpliwie muzyka i mająca jakiś tam swój klimat i czar, tyle że ja zdecydowanie nie czuję tych wibracji, a sama atmosfera tego krążka sprawia, że zamykają mi się oczy, a żuchwa zaczyna boleć od chronicznego, niekontrolowanego ziewania. Dobra, powoli zbliżam się ku końcowi, wszak nie jest moim celem wyżywanie się na Mistral. Do brzegu zatem. Doceniam umiejętności muzyków, zarówno aranżacyjne, kompozytorskie, jak i wykonawcze, ale niestety „In the Throes of Losing Love” pomimo kilku poświęconych mu sesji jakoś nie chciał do mnie przemówić, lub mówił szeptem. Zachęcam jednak, abyście sami sprawdzili tę płytkę. Może dla Was jej głos będzie wystarczająco donośny?

 

Hatzamoth

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz