Le Morte
„Midnight In The Garden Of Tragedy”
Darkness
Shall Rise Productions 2023
Le
Morte to zespół składający się z dwóch muzyków, którzy wcześniej uczestniczyli
w takich przedsięwzięciach jak crustowy Occultist czy bliżej mi nie znany
Rigorous Institution. Jak się pewnie domyślacie panowie ci pochodzą z USA a w
ramach tego projektu tworzą od 2020 roku. Po nagraniu dwóch demówek i epki
postanowili w końcu zarejestrować debiutancki album, który w sumie pojawił się
już w drugiej połowie września, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Całe
szczęście, że wpadł w moje łapy, bo to niezła perełka, gdyż muzyka Le Morte
jest niesamowitą mieszanką, doom i death metalu, który w dodatku został mocno
liźnięty industrialnym jęzorem. Czterdzieści minut dźwięków zawartych na
„Midnight In The Garden Of Tragedy”, wygenerowały ziarniste i ciężkie gitary,
snujące w wolnych tempach klasyczne i miarowe riffy, podparte mięsistą sekcją
rytmiczną, w której prym wiedzie automat perkusyjny. Tradycyjne akordy,
wpadające momentami w heavy metalową manierę kreują zimną i zarazem duszną
atmosferę. Poza mrocznym kostkowaniem, które swym przytłaczającym usposobieniem
przypominać mogą nieco kompozycje Faustcoven, dostajemy od tych dwóch panów
również trochę chmurnych melodii, bujających w sludge metalowym stylu, co
nadaje całości lekko narkotycznych oparów. Nad wszystkim unoszą się posępne
growle wokalisty, które jeszcze bardziej zagęszczają ten materiał, czyniąc go
zwartym aż do bólu. Klimat jaki swoimi kompozycjami wytwarzają ci mieszkańcy
Richmond w stanie Virginia jest skrajnie przytłaczający i lodowaty, a
industrialne naleciałości wprowadzają także spory ładunek mizantropii.
Antyhumanizm był zawsze głównym założeniem black metalu i takie również, od
czasu do czasu, sprawia wrażenie twórczość Le Morte. W moim odczuciu
muzykowanie tego duetu, jawi się fragmentarycznie jako Darkthrone na mocno
zwolnionych obrotach i chyba nie będzie to zbyt duże nadużycie z mojej strony.
Sami sprawdźcie, ponieważ warto sięgnąć po tą płytę, na której skonstruowane w
prosty sposób utwory hipnotyzują, tak aby miażdżące nas z precyzją maszyny
cyfrowej riffy nie bolały zbytnio. Bardzo dobra produkcja, której atutem jest
przede wszystkim jej pierwotność. Polecam.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz