niedziela, 24 grudnia 2023

Recenzja Le Morte „Midnight In The Garden Of Tragedy”

 

Le Morte

„Midnight In The Garden Of Tragedy”

Darkness Shall Rise Productions 2023

 


Le Morte to zespół składający się z dwóch muzyków, którzy wcześniej uczestniczyli w takich przedsięwzięciach jak crustowy Occultist czy bliżej mi nie znany Rigorous Institution. Jak się pewnie domyślacie panowie ci pochodzą z USA a w ramach tego projektu tworzą od 2020 roku. Po nagraniu dwóch demówek i epki postanowili w końcu zarejestrować debiutancki album, który w sumie pojawił się już w drugiej połowie września, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Całe szczęście, że wpadł w moje łapy, bo to niezła perełka, gdyż muzyka Le Morte jest niesamowitą mieszanką, doom i death metalu, który w dodatku został mocno liźnięty industrialnym jęzorem. Czterdzieści minut dźwięków zawartych na „Midnight In The Garden Of Tragedy”, wygenerowały ziarniste i ciężkie gitary, snujące w wolnych tempach klasyczne i miarowe riffy, podparte mięsistą sekcją rytmiczną, w której prym wiedzie automat perkusyjny. Tradycyjne akordy, wpadające momentami w heavy metalową manierę kreują zimną i zarazem duszną atmosferę. Poza mrocznym kostkowaniem, które swym przytłaczającym usposobieniem przypominać mogą nieco kompozycje Faustcoven, dostajemy od tych dwóch panów również trochę chmurnych melodii, bujających w sludge metalowym stylu, co nadaje całości lekko narkotycznych oparów. Nad wszystkim unoszą się posępne growle wokalisty, które jeszcze bardziej zagęszczają ten materiał, czyniąc go zwartym aż do bólu. Klimat jaki swoimi kompozycjami wytwarzają ci mieszkańcy Richmond w stanie Virginia jest skrajnie przytłaczający i lodowaty, a industrialne naleciałości wprowadzają także spory ładunek mizantropii. Antyhumanizm był zawsze głównym założeniem black metalu i takie również, od czasu do czasu, sprawia wrażenie twórczość Le Morte. W moim odczuciu muzykowanie tego duetu, jawi się fragmentarycznie jako Darkthrone na mocno zwolnionych obrotach i chyba nie będzie to zbyt duże nadużycie z mojej strony. Sami sprawdźcie, ponieważ warto sięgnąć po tą płytę, na której skonstruowane w prosty sposób utwory hipnotyzują, tak aby miażdżące nas z precyzją maszyny cyfrowej riffy nie bolały zbytnio. Bardzo dobra produkcja, której atutem jest przede wszystkim jej pierwotność. Polecam.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz