Verilehto
„Kuoleman
Siipien Havina”
Inverse Records 2023
Z
fińskim black metalem jak jest, każdy wie. Albo są to nieznośnie chwytliwe
przytupajki lub poważnie potraktowana czarna sztuka, która niesie lodowatą
nienawiść. W moim osądzie niestety przeważa to pierwsze podejście więc
włączając debiut, powstałego w 2017 roku Verilehto, byłem o krok od ataku
paniki. Na szczęście już po pierwszych taktach, które weszły po niespełna
minutowym intrze wiedziałem, że będzie nieźle. Chłopaki rozpoczynają rytmicznym
kawałkiem, który swym bujaniem i punkowym pazurem przypomina nieco Slegest. Nóżka
normalnie sama chodzi. Po tym wstępie muzyka zupełnie zmienia charakter. Do
tutejszych kompozycji wkraczają, przytłaczające chmurnością melodie. Riffy
tracą tą fenomenalną skoczność na rzecz klasycznego kostkowania, mocno
wypływającego z heavy metalowej tradycji. Płyną one w średnich tempach,
roztaczając chłodną i pesymistyczną aurę. Te snujące się, tradycyjne aranżacje
łatwo wpadają w ucho, lecz z przaśnym graniem nie mają nic wspólnego. Mocno
zalatują latami osiemdziesiątymi, co wyraźnie uwidaczniają specyficzne solówki
czy też charakterystyczne wtrącenia na czystych strunach. Każdy z utworów
poraża ponurym klimatem, który ten duet uzyskał poprzez nastrojone w punkt
gitary, generujące nie tylko pokryte lodem i smutkiem dźwięki, ale również
śmierć metalowy brud i duszność. Wszystkie riffy są doskonale ze sobą połączone
i stanowią zwartą strukturę, którą jak klamra spina delikatnie wycofana
perkusja, dobrze słyszalny i ciężki bas oraz efektowne, a także na długo
zapadające w pamięć wokale. „Kuoleman Siipien Havina” to fantastyczny kawał
konserwatywnego black metalu, który wypływa wprost z podstaw tej muzyki. Trochę
tu znajdziemy elementów znanych z Venom, ale w autorskim ujęciu tych dwóch
Finów. W szybszych momentach doświadczymy odrobinę hitowości Motörhead, a w
wolniejszych epickości w doomowym stylu. Tak więc dzięki Verilehto dostajemy dość
eklektyczny black metal, łączący w swych ramach klasykę z drugą falą oraz
naznaczony jest „złym dotykiem” death i doom metalu. Bardzo dojrzała i
niewątpliwie godna polecenia produkcja. Najwyższa rekomendacja.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz