Griefspell
„Enchantments of Dark
Eternity”
Morbid
Chapel 2023
No i kolejna świeżynka z Morbid Chapel Records,
będąca ostatnim wydawnictwem labelu w kończącym się roku. Na pierwszy rzut oka
nie wyglądało to ciekawie, bowiem Griefspell to dwuosobowy twór blackmetalowy
pochodzący ze Stanów, a wiadomo jaki jest poziom rzeczonego gatunku za oceanem.
Gdybym jednak nie zajrzał wcześniej do
notki biograficznej, to pewnie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej byłyby
jednym z ostatnich miejsc na Ziemi, które by mi się z zawartością „Enchantments
of Dark Eternity” skojarzyły. Bardziej obstawiałbym Skandynawię, ewentualnie
któreś z państw naszego kontynentu. Te trzydzieści minut jest bowiem bardzo
udanym hołdem dla drugiej fali black metalu z półwyspu nad Bałtykiem. Zwłaszcza
dla bardzo wczesnego jej oblicza, tego bardzo prymitywnego i surowego,
przynajmniej pod względem brzmienia. Gitary bzyczą tu bowiem bardzo garażowo,
sekcja rytmiczna chwilami ginie gdzieś w tle, zaznaczając swoją obecność
głownie poprzez cykające niechlujnie blaszki i bębny przypominające chwilami
dźwięk zrzucanych do piwnicy kartofli. Bas takowo mamrocze swoje kwestie gdzieś
tam na drugim planie. Tylko że różnica jest taka, iż materiał serwowany przez
panów Z i SC został odpowiednio, i dość logicznie, urozmaicony. Choćby przez
plumkające swoje kwestie, choć bardzo oszczędne, różnego rodzaju klawiszowe
ornamenty. Nadają one tym nagraniom odrobiny mistycyzmu, nie burząc
jednocześnie bezkompromisowego podejścia zespołu do tworzonego gatunku muzycznego.
Drugą istotną kwestią jest chwytliwość tych kompozycji. Można ją porównać do
spuścizny „chłopaczka z Bergen”, który to za pomocą minimalnych nakładów
potrafił zbudować atmosferę totalnego mroku, chłodu i zła, a jednocześnie
mieszać w głowie melodią. Griefspell w podobny sposób potrafią utrzymać
odpowiednią proporcję wszystkich składowych. Osobną sprawą jest ostatni na
płycie „Blood Oath”, utwór bardzo skoczny, kojarzący mi się z naszą Furią ze
środkowego okresu, okraszony odrobiną punka i zakończony motywem
syntezatorowym. Jeśli on jest wyznacznikiem dalszej drogi Griefspell, to jestem
bardziej niż zaintrygowany. Nie mniej jednak całość „Enchantments of Dark
Eternity” to muzyka której warto poświęcić chwilę czasu. Bo może i nic w niej
nowego, ale jednak jej towarzystwo sprawia sporą satysfakcję. Jak dla mnie jest
to bardzo obiecujący początek historii, która, mam nadzieję, za niedługo
rozwinie się w odpowiednim kierunku.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz