Demoncy
„Black Star Gnosis”
Dark Descent 2023
Gdybym miał się doszukiwać argumentów obalających
tezę, że amerykański black metal ssie pałę, to zapewne Demoncy byłby jednym z
nich. Mimo iż panowie są klasycznym przedstawicielem tamtejszej sceny, a w
zasadzie jej współtwórcami, bowiem ich początki datują na wczesne lata
dziewięćdziesiąte, to jednak potrafią za pomocą dźwięków oddać obraz
prawdziwego zła. „Black Star Gnosis” to powrót zespołu po ośmiu latach (a tu
jeszcze szykuje się lada chwila EP-ka dla Hells Headbangers Records) w postaci
sześciu gęstych i czarnych jak smoła kompozycji. Black metal od Demoncy jest
zdecydowanie skoncentrowany na rytualnym riffowaniu. Próżno szukać tu chwytliwych
melodii czy technicznych popisów. Całość jest raczej surowa, płynąca prosto
przed siebie w bardzo konsekwentnym tonie. Zapętlone harmonie tworzą atmosferę
zatęchłych katakumbów, pełnych pokruszonych kości i ludzkich czaszek. Demoncy
nie kombinują na siłę, stawiając raczej na grobową atmosferę tworzoną za pomocą
narzędzi klasycznych. Jeśli w black metalu cenicie sobie prostotę i niepokojący
nastrój, to Amerykanie wam to gwarantują. Kompozycje na „Black Star Gnosis” są
niczym czarny dym wypełniający pomieszczenie, wdzierający się do oczu i gryzący
w gardło. Są jednocześnie silnie infekujące, i pomimo swojej prostoty mocno
wgryzające się w głowę. Zwłaszcza przez wspomniane już niepokojące linie gitar,
powtarzane, niby beznamiętnie, w tle i wywołujące poczucie lekkiego otępienia.
Podobnie jak wokale, charczące dość monotonnie i niezrozumiale niczym mistrz
satanistycznego rytuału wygłaszający swoje modły. Wspomniałem na początku o
sześciu utworach. Pozostałe trzy stanowią ambientowe oplatacze, bynajmniej nie
dające chwili na oddech, lecz podkreślające majestatyczną naturę całości. Pod
wieloma względami twórczość Demoncy kojarzyć się może także ze sceną
australijską czy nowozelandzką, a takie nazwy jak Vassafor czy Temple Nightside
mogą być delikatnym drogowskazem dla tych, którzy autorów „Black Star Gnosis”
dotychczas nie znali. Natomiast dla tych, którzy na ten materiał czekali,
będzie on zapewne nie lada ucztą. Demoncy po raz kolejny udowodnili, że w
temacie black metalu można na nich liczyć jak na mało kogo z kontynentu za
wielką wodą.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz