czwartek, 21 grudnia 2023

Recenzja Infernal Execrator „Diabolatry”

 „Diabolatry”

Pulverised Records 2023

Singapurczycy po raz trzeci nagrali długograja i tym samym znów wybrali się na wojnę ze wszelkimi świętościami tego świata. Obcując z „Diabolatry” dostajemy osiem ciosów w mordę i jesteśmy tak napierdalani przez prawie czterdzieści minut. Osiem kurwa rund? Niektóre walki bokserskie trwały zaledwie kilka sekund, a w przypadku najnowszego wydawnictwa Infernal Execrator trzeba przetrwać wszystkie starcia. Uff. Tercet ten zgotował swoim słuchaczom niezłą batalię, gdyż po włączeniu tego krążka zaleje ich istna kakofonia pędzących jak na złamanie karku bestialskich riffów, szaleńczych i niekiedy niebagatelnie melodyjnych tremolo oraz wwiercających się aż do hipokampa szalonych solówek. Całości towarzyszy oczywiście miarowo i bez wytchnienia łomocząca sekcja rytmiczna, która pragnie za wszelką cenę z naszej głowy zrobić grzechotkę. Chłopaki od czasu do czasu zwolnią tylko po to, aby przygotować się do kolejnego uderzenia, aby dojebać nam jeszcze mocniej, a wszystko to po to, bo tak i chuj. Abyśmy nie czuli się zbyt dobrze Infernal Execrator, sprawiając swym ofiarom wpierdol, za pomocą swego wokalisty, cedzi przez zęby przekleństwa, obrażając i drwiąc na całego. Tutaj nie ma litości. Piącha za piąchą wygenerowana przez ostre jak brzytwa gitary i precyzyjne niskie tony. Od czasu do czasu urozmaicona piskliwymi zagrywkami w stylu Sarcofago, a także klimatycznymi syntezatorami jak na przykład w siódmym „Blazing Acheronic Tyrants” i wieńczącym tą płytę tytułowym „Diabolatry”. Bezkompromisowo szybki black-death metal, który swym charakterem czyni ukłon w stronę Ross Bay Cult Eternal! Tyle, że w Singapurze żarcie trochę lżejsze niż w Kanadzie więc waga brzmieniowa nieco niższa. Polecam, przecież ryj nie szklanka.

shub niggurath


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz