„Diabolatry”
Pulverised Records 2023
Singapurczycy
po raz trzeci nagrali długograja i tym samym znów wybrali się na wojnę ze
wszelkimi świętościami tego świata. Obcując z „Diabolatry” dostajemy osiem
ciosów w mordę i jesteśmy tak napierdalani przez prawie czterdzieści minut.
Osiem kurwa rund? Niektóre walki bokserskie trwały zaledwie kilka sekund, a w
przypadku najnowszego wydawnictwa Infernal Execrator trzeba przetrwać wszystkie
starcia. Uff. Tercet ten zgotował swoim słuchaczom niezłą batalię, gdyż po
włączeniu tego krążka zaleje ich istna kakofonia pędzących jak na złamanie
karku bestialskich riffów, szaleńczych i niekiedy niebagatelnie melodyjnych
tremolo oraz wwiercających się aż do hipokampa szalonych solówek. Całości
towarzyszy oczywiście miarowo i bez wytchnienia łomocząca sekcja rytmiczna,
która pragnie za wszelką cenę z naszej głowy zrobić grzechotkę. Chłopaki od
czasu do czasu zwolnią tylko po to, aby przygotować się do kolejnego uderzenia,
aby dojebać nam jeszcze mocniej, a wszystko to po to, bo tak i chuj. Abyśmy nie
czuli się zbyt dobrze Infernal Execrator, sprawiając swym ofiarom wpierdol, za
pomocą swego wokalisty, cedzi przez zęby przekleństwa, obrażając i drwiąc na
całego. Tutaj nie ma litości. Piącha za piąchą wygenerowana przez ostre jak
brzytwa gitary i precyzyjne niskie tony. Od czasu do czasu urozmaicona
piskliwymi zagrywkami w stylu Sarcofago, a także klimatycznymi syntezatorami
jak na przykład w siódmym „Blazing Acheronic Tyrants” i wieńczącym tą płytę
tytułowym „Diabolatry”. Bezkompromisowo szybki black-death metal, który swym
charakterem czyni ukłon w stronę Ross Bay Cult Eternal! Tyle, że w Singapurze
żarcie trochę lżejsze niż w Kanadzie więc waga brzmieniowa nieco niższa.
Polecam, przecież ryj nie szklanka.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz