środa, 4 czerwca 2025

Recenzja Darkenhöld „Le Fléau Du Rocher”

 

Darkenhöld

„Le Fléau Du Rocher”

Les Acteurs De L’Ombre 2025

To już niemłoda kapela, bo istnieje od 2008 roku, kiedy to tych trzech, francuskich muzyków postanowiło grać black metal. Obecnie wydają szósty album, na którym kontynuują swoje melodyjne podejście do rogacizny. Jest to jej szczególna odmiana, która powinna zadowolić fanów literatury fantasy, ponieważ zawiera w sobie spory pierwiastek bajkowości umiejscowionej historycznie w wiekach średnich. Francuzi tworzą swoją muzykę, w oparciu o chwytliwe riffy i refreny, które płyną w zróżnicowanych tempach i odznaczają się łatwo wpadającą w ucho rytmiką. To mieszanka nośnych akordów, które zahaczają o różne gatunki metalowe, zatem nie usłyszycie tu tylko zimnych tremolo, ale również sporo taktów na tłumionych strunach, sentymentalnych przerywników na gitarze klasycznej, thrashowego biczowania oraz heavy metalowych patentów. Wszystko kreuje baśniową atmosferę, którą podkreślają syntezatorowe podkłady i warkotliwe wokalizy, intonowane tak jakby gość odpowiedzialny za mikrofon snuł opowieści o dawnych czasach, wypełnionych tajemniczymi zamkami, mrocznymi lasami i epickimi walkami. Darkenhöld po raz kolejny uraczyli swoistym black metalem, który nie nuży zbytnią hipnotycznością, ale nieustannie zaskakuje zmieniającymi się formami kostkowania, melancholijnymi wtrętami i podniosłymi melodiami. Nie jest to jednak klasyczne jego ujęcie, a raczej kinowa wersja, która w kilku ładnych fragmentach doskonale sprawdziłaby się w niejednej adaptacji filmowej znanych książek, traktujących o rycerzach, księżniczkach i elfach, ściganych i zjadanych przez złych czarnoksiężników i obrzydliwych orków. Oczywiście tak jak te ekranizacje, tak i „Le Fléau Du Rocher” to płyta, którą można określić jako „b.o. wieku” więc bez problemu powinna ukołysać niejednego berbecia do snu.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz