niedziela, 1 czerwca 2025

Recenzja Ondfødt „Dimsvall”

 

Ondfødt

„Dimsvall”

Eisenwald 2025

Piąta już płyta tej czwórki Finów zawiera muzykę, którą dokładnie opisuje obrazek umieszczony na jej okładce. Jest to black metal o bajkowym charakterze, w którym nie tylko pełno jest rusałek, elfów i księżniczek, ponieważ gdzieś tam między drzewami czają się również czarnoksiężnicy i złe istoty. To gładka rogacizna, która płynie w dość szybkim tempie, kreśląc nastrojowe melodie, tu i ówdzie zaakcentowane aksamitnymi syntezatorami. Ondfødt tęsknotę za starymi, magicznymi czasami uwydatnia, także obecnymi w ich aranżacjach, melancholijnymi przerywnikami oraz tęsknymi solówkami, co uwypukla baśniowy klimat „Dimsvall”. Nie oznacza to jednak, że mamy tu tylko do czynienia z pięknymi harmoniami i atmosferycznym ujęciem tego gatunku, choć takie na tym albumie dominuje. Panowie potrafią też zdrowo przygrzać, zamieniając subtelne i refleksyjne akordy na dość chmurną zawieruchę, pełną nieprzyjemnego szronu i agresji. Tak więc za pośrednictwem tego wydawnictwa dostajemy bipolarną muzę, w której zestawili przeciwstawne sobie formy, które z jednej strony rozmarzają i zmuszają do medytacji, a z drugiej wzbudzają uczucia właściwe dla czarciego rzępolenia. Ten emocjonalny rollercoaster trwa przez całe trzy kwadranse, powodując u mnie małe rozdwojenie jaźni, choć obydwa sposoby zostały ze sobą sprawnie połączone, tworząc całkiem rozbudowane kompozycje. Finowie wykorzystują w nich nie tylko elementy typowe dla black metalu jak tremolo, którym sieją tutaj gęsto, ale również sporo heavy metalowych i rock’n’rollowych patentów jak i typowego biczowania znanego z melodyjnego metalu śmierci. Tworzą w ten sposób bogate struktury, które nieustannie zmieniają się pod względem tempa, rytmiki i usposobienia liryczności. To black metal, w którym odnaleźć można mrok, sentymentalizm, diaboliczną bojowniczość i przede wszystkim wszechstronność. Ładny bleczur o niestabilnych uczuciach w cukierkowej otulinie, który nie może się nie podobać. Jeśli chcecie popłynąć tą łódką, to wsiadajcie. Ja nie skorzystam, bo ta zielona woda mi się jakoś źle kojarzy i pachnie problemami skórnymi.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz