Nefas
„Oblation Ov Obliteration”
Self-Release 2025
Kilka
już kapel o tej nazwie było, ale ta akurat pochodzi z USA i właśnie wydaje
debiutancką epkę. Nefas umieścił na nim trzy kawałki „kosmicznego”
death-grindu, który niszczy, gniecie, rozrywa na strzępy i wpędza w chorobę
psychiczną. Panowie dość ekstremalnie podchodzą do tworzenia muzyki, co dało
nam kompozycje o nerwowej naturze. Pełno w nich zmiany temp, połamanego
kostkowania, dysonansowych akordów, technicznych zagrywek i szalonych blastów.
Do tego dodali mnóstwo różnej maści wokaliz, które rzygają lawą, wrzeszczą
wniebogłosy i histerycznie warczą. To agresywny i nieobliczalny metal,
atakujący na oślep plątaniną riffów, które kłębią się i uderzają ze zmienną
częstotliwością, generując momentami skrajnie atonalną i spazmatyczną gędźbę.
Amerykanie pragną za wszelką cenę przekroczyć wszelkie granice i łącząc kilka
gatunków zaprezentować Himalaje ekstremy. Niestety rodzi to nie do końca
zrozumiałą muzę, której celem jest totalna brutalność ubrana w wirtuozerskie
popisy. Zadowoleni z tego wydawnictwa będą fani ocierającego się o jazzowe
improwizacje death-grindu, który zdrowo miesza w głowie dalece posuniętym
progresywnym ujęciem ciężkiego, metalowego grania. Członkowie Nefas określają
swoją twórczość mianem „psychocosmic” i jest w tym dużo racji, ponieważ
zapętlone, wysokotonowe zagrywki wraz z atonalnym gnieceniem i mięsistymi riffami,
które podążają przed siebie w rytmie „stop and go”, robią niezłe kuku. Epka o
dużej energii, na której dźwięki wpadają na siebie niczym cząsteczki w Wielkim
Zderzaczu Hadronów. Nie dla mnie, ale chętni na pewno się znajdą.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz