Waste
Cult
„Blame”
Aesthetic
Death 2025
Waste
Cult jest kwartetem założonym w 2021 roku we Włoszech. Trzy lata temu ujawnili
się światu, wydając epkę, ale od szóstego czerwca jest już dostępny ich
debiutancki album. Zawiera on osiem kawałków utrzymanych w doomowym tonie ze
sporymi naleciałościami takich gatunków jak sludge i stoner. Jest to właściwie
połączenie tych typów ciężkiego grania, lecz zapodanych w nieco innej,
delikatniejszej formie, która mocno kojarzy się z gotyckimi wydawnictwami. Dzieje
się tak dzięki wolnej i średniej prędkości, z jaką zaaranżowane są kompozycje
na „Blame”. Płyną one w spokojnym tempie, snując senne i przygnębiające
melodie. Poza dusznymi i przytłaczającymi na doomową modłę akordami, słuchając
pierwszej płyty Waste Cult doświadczyć można także nieco brudnych taktów i
stonerowych bujanek, które nieśmiało wyzierają spod melancholijnych
chwytliwości. Smętne harmonie wiodą tutaj prym, ale te „szlamiaste” i
„narkotyczne” pierwiastki są dość wyraźne, tworząc z klimatycznymi formami
niepokojący miszmasz. Jednakże funeralna agogika, którą potęgują żałobne
wokalizy jest nieco odciążona przez użycie elementów bliższych progresywnemu
rockowi niż chropowatej fuzji wyżej wymienionych stylów. Nie odbiera to jednak
temu wydawnictwu masywności i dramatyzmu, a jedynie delikatnie ułatwia odbiór
przez co te przygnębiające dźwięki bezboleśnie wpełzają między zwoje mózgowe,
zakorzeniając się w nich skutecznie i na długo. Włosi odważnie do swojego doom
metalu wpuścili nieco powietrza w postaci awangardowych zagrywek i przenieśli
go na inny, współczesny poziom. Rezygnując ze skrajnie przysadzistych i
gruzowatych riffów oraz brutalnych wokali, postawili na chwilami bardziej
rockowe i shoegaze’owe pływy, co zrodziło delikatnie modernistyczną formę doom
metalu, posypanego stonerową psychodelią i sludge’owym żwirem. Marzycielska i
subtelna muzyka niepozbawiona należytej gęstości i wagi. Ciekawe ujęcie i udany
debiut. Warto sprawdzić.
shub
niggurath

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz