poniedziałek, 8 lipca 2024

Recenzja / A review of Intolerance “Waking Nightmares of an Endless Void”

 

- FOR ENGLISH SCROLL DOWN -


Intolerance

“Waking Nightmares of an Endless Void”

Godz ov War / Memento Mori 2024

Dziś mamy coś dla maniaków staroszkolnego death metalu. Dwa lata temu hiszpański Intolerance wypuścił swój, całkiem niezły zresztą, debiut zatytułowany „Dark Paths of Humanity”, a za chwil parę, pod banderą Memento Mori (wersja CD) oraz Godz ov War  (winyl i kaseta), ukaże się następca tegoż. „Waking Nightmares of an Endless Void” to naturalna kontynuacja ścieżki obranej przez zespól na samym początku, z tym zastrzeżeniem, że kompozycyjnie panowie zrobili zdecydowany krok wprzód. Jeśli weźmiemy pod uwagę death metal z początku lat dziewięćdziesiątych, to oczywistym faktem jest, iż tutaj prochu się nie wymyśli. Wszystko w gatunku zostało już przez lata zagrane, i jedynym wyzwaniem dla kontynuatorów tamtych wspaniałych tradycji jest utrzymanie odpowiedniego poziomu aranżacyjnego. A pod tym względem Hiszpanie zdecydowanie czują ducha lat minionych. Te osiem nowych numerów to w zasadzie stary death metal w pigułce. Przede wszystkim nie ma tu żadnych wyścigów. Przyspieszenia, owszem, zdarzają się, ale większa część materiału utrzymana jest w tempie średnim. Jeśli pomyślicie przy tym o takich nazwach jak Axphyx czy Bolt Thrower, to będzie to odpowiedni tok rozumowania. Oczywiście skojarzeń można mieć tutaj zdecydowanie więcej. Death, Grave, Morgoth, Benediction, Monstrosity… I mimo braku oryginalności wszystko poskładane jest na tych nagraniach perfekcyjnie. Zdecydowanym priorytetem dla Intolerance są riffy. Te mają miażdżyć, uderzać niczym dziesięciotonowy młot, burzyć budowle i wywoływać kataklizmy. Ten album pełen jest masywnych harmonii, rytmicznych fragmentów do pomachania łbem czy nienachlanie melodyjnych pasaży i solówek. Jeśli chodzi o wokal, to w zasadzie mamy tu do czynienia z encyklopedycznym przykładem na to, jak powinien w death metalu brzmieć rzyg. Pełen pasji, głęboki, chwilami wchodzący w wyższe rejestry, barwą przypominający jednego z największych klasyków, Martina van Drunena. Rzecz ostatnia, nie mniej ważna niż to o czym już wspomniałem, to brzmienie. Kurwa, ten album jest żywcem wyrwany z lat dziewięćdziesiątych, z cała królującą wówczas organicznością. Jest tu odpowiedni ciężar, naturalność, brak komputerowej obróbki, a jednocześnie całkowita czytelność. Cholera, słucham tych piosenek i staram się znaleźć cokolwiek, do czego mógłbym się dojebać, ale nie znajduję! „Waking Nightmares of an Empty Void” nie ma słabych punktów, jest kurewsko równy i niesamowicie nośny. Wspaniały hołd dla lat dziewięćdziesiątych. Z całego serca polecam!

- jesusatan

 

Intolerance

“Waking Nightmares of an Endless Void”.

Godz ov War / Memento Mori 2024

 

Today we have something for old-school death metal maniacs. Two years ago, the Spanish Intolerance released their, by the way quite good, debut album entitled “Dark Paths of Humanity”, and in a few moments, under the flag of Memento Mori (CD version) and Godz ov War (vinyl and cassette), its successor will be released. “Waking Nightmares of an Endless Void” is a natural continuation of the path taken by the band at the very beginning, with the caveat that compositionally the gentlemen have taken a decisive step forward. If we consider death metal from the early nineties, it is an obvious fact that powder can’t be reinvented here. Everything in the genre has already been played over the years, and the only challenge for the continuators of those glorious traditions is to maintain an appropriate level of arrangements. And in this respect the Spaniards definitely feel the spirit of years gone by. These eight new tracks are basically old death metal in a nutshell. First of all, there’s no racing here. Accelerations, yes, they happen, but most of the material is kept at a medium tempo. If you think of names like Axphyx or Bolt Thrower at this point, it's an appropriate line of reasoning. Of course, there are definitely more associations to be had here. Death, Grave, Morgoth, Benediction, Monstrosity... And despite the lack of originality, everything is put together perfectly on these recordings. A definite priority for Intolerance are the riffs. These are meant to crush, to hit like a ten-ton hammer, to bring down buildings and cause cataclysms. This album is full of massive harmonies, rhythmic passages to wave your head or unobtrusively melodic passages and solos. As for the vocals, what we have here is basically an encyclopedic example of what a puke should sound like in death metal. Passionate, deep, at times entering higher registers, with a timbre reminiscent of one of the greatest classics, Martin van Drunen. The last thing, no less important than what I've already mentioned, is the sound. Fuck, this album is ripped alive from the nineties, with all the organicness that reigned then. There's just the right amount of weight, naturalness, no computer processing, yet total readability. Heck, I’m listening to these songs and trying to find anything I could point out, but I can't! “Waking Nightmares of an Empty Void” has no weak points, it's fucking even and incredibly catchy. A wonderful tribute to the nineties. I wholeheartedly recommend it!

- jesusatan

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz