wtorek, 9 lipca 2024

Recenzja / A review of Rot Coven “Nightmares Devour the Waking World”

 

- FOR ENGLISH SCROLL DOWN -


Rot Coven

“Nightmares Devour the Waking World”

Aesthetic Death 2024

 

No i oto mamy kolejnego potwora, pożeracza umysłów, ze stajni Aesthetic Death. Już niedługo nakładem wspomnianej wytwórni pojawi się dwupłytowy debiut Rot Coven. Pierwszy rozdział, „Phase I”, ujrzał światło dzienne w formie cyfrowej wiosną dwa tysiące dwudziestego roku. Dopiero teraz jednak otrzymamy te nagrania w formie fizycznej. „Phase II” to z kolei materiał nowy. Razem czyni to półtorej godziny muzyki… a może raczej podróży do innego wymiaru. Czym jest „Nightmares Devour the Waking World”? Zamiast silić się na rozbijanie tych nagrań na czynniki pierwsze, powiem krótko. To pewnego rodzaju czarna dziura, która, przy założeniu, że zbliżymy się do niej odpowiednio blisko, wessie nas bezgranicznie  i zawładnie nami całkowicie. Wyobraźcie sobie miksturę tego, co najlepsze we wczesnym Swans, Lustmord, MZ 412, Godflesh, Melvins, Haiku Funeral czy nawet Yeruselem. Że używam klasycznych, kultowych nazw na wyrost? Nic bardziej błędnego. Muzyka Rot Coven ma w sobie niesamowity ciężar, budowany za pomocą syntezatorów, sampli i mrocznych dźwięków nieznanego pochodzenia, ma rytualny klimat, często dyktowany w marszowym rytmie bębnów lub elektronicznych beatów,  ma klimat grozy oraz ponadprzeciętny, narkotyczny trans. Akcja na tym albumie toczy się zazwyczaj w powolnym, drone’owym tempie, budując mozolnie apokaliptyczny klimat i utrzymując poziom napięcia na niezmiennie wysokim poziomie. Owo napięcie chwilami jest tak wszechogarniające, że ma się ochotę dosłownie wyjść z ciała, by dać sobie odrobinę ulgi. Bardzo oszczędnie dawkowane są na tym albumie wokale, jedynie chwilami pojawiające się, jakby zza kotary, w formie przesterowanych krzyków, growli czy deklamacji. „Nightmares Devour the Waking World” to jednak przede wszystkim cholernie mroczny, nierozerwalny monolit. Dlatego też wspomniałem wcześniej o czarnej dziurze, bowiem tych kompozycji nie da się słuchać pojedynczo. Początkowo obawiałem się, czy dziewięćdziesiąt minut to aby nie za wiele. Po jakimś czasie zorientowałem się, iż słucham tej płyty już trzeci raz z rzędu, i to chyba tylko dlatego, że organizm zaczął przypominać mi o niezbędnych do życia potrzebach. W gatunku noise / industrial / doom / sludge Rot Coven stworzyli dzieło praktycznie idealne, choć na pewno nie przeznaczone dla każdego i nie łatwe w odbiorze. Jeśli nie boicie się wyzwań, dajcie sobie szansę. Gwarantuję, że warto.

- jesusatan

 

Rot Coven

"Nightmares Devour the Waking World"

Aesthetic Death 2024

 

Well, here we have another monster, a mind-devourer, from the stable of Aesthetic Death. Rot Coven's double debut album will soon be released on the aforementioned label. The first chapter, 'Phase I', saw the light of day in digital form in the spring of two thousand and twenty. Only now, however, will we receive these recordings in physical form. "Phase II", on the other hand, is a new material. Together, this makes an hour and a half of music... or rather a journey to another dimension. What is "Nightmares Devour the Waking World"? Rather than forcing myself to break these recordings down into their constituent parts, let me be brief. It's a kind of black hole that, assuming we get close enough to it, will suck us in infinitely and take us over completely. Imagine a concoction of the best of early Swans, Lustmord, MZ 412, Godflesh, Melvins, Haiku Funeral or even Yeruselem. You say that I'm using classic cult names to excess? Nothing could be further from the truth. Rot Coven's music has an eerie heaviness to it, built up with synths, samples and dark sounds of unknown origin, it has a ritualistic atmosphere, often dictated in a marching drum rhythm or electronic beats, it has an atmosphere of horror and an over-the-top narcotic trance. The action on this album generally moves at a slow, drone-like pace, building a strenuously apocalyptic atmosphere and keeping the tension level at a consistently high level. This tension at times is so all-consuming that you feel like literally walking out of your body to give yourself a bit of relief. Vocals are dosed very sparingly on this album, only occasionally appearing, as if from behind a curtain, in the form of distorted screams, growls or declamations. "Nightmares Devour the Waking World", however, is first and foremost a damn dark, inextricable monolith. This is why I mentioned the black hole earlier, because these compositions are impossible to listen to individually. At first I was worried whether ninety minutes was too long. After a while I realised that I was listening to this album for the third time in a row, and that was probably only because my body started reminding me of its physical needs. In the genre of noise / industrial / doom / sludge Rot Coven have created a practically perfect work, although certainly not for everyone and not easy to listen to. If you are not afraid of a challenge, give yourself a chance. I guarantee it's worth it.

- jesusatan

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz