piątek, 12 lipca 2024

Recenzja Maudissez „Maudissez”

 

Maudissez

„Maudissez”

Sentient Ruin Laboratories 2024

Debiut tego enigmatycznego projektu z Paryża ukazał się w zeszłym roku, lecz tylko w wersji digital i na kasecie. Obecnie w swoje łapy wziął go kalifornijski Sentient Ruin, aby wydać go w wersji winylowej. Jeśli nigdy nie spotkaliście się z tym materiałem to musicie wiedzieć, że muzyka Maudissez to chorobliwy mariaż doom, sludge, death i black metalu, na który składają się dysonansowe ataki, ciężkie i rozwleczone riffy i niepokojące najazdy wysokotonowych (przypominających przeraźliwe syreny) dronów. Wszystko to hojnie wzmocnione przez dudniący bas, łamiącą kości perkusję oraz wysoce nieprzyjazne wrzaski wokalisty, które są niczym nuklearny podmuch. Jakby tego było mało całość jest oblana szlamem zmieszanym ze smołą, co stworzyło skorupę gęsto pokrytą morową pleśnią. Wszystkie te cechy muzyki Maudissez zebrane do kupy stanowią jeden wielki, pierdolony gruz, który dla swych słuchaczy nie ma ani krzty miłosierdzia. To masywny i duszący metal, którego szalona i bezduszna forma zmienia się okresowo w nieznośny i bluźnierczy noise. Jego główne struktury są gorącym huraganem, palącym na proch i przerażający skrajnym nihilizmem. Te bezbożne dźwięki o obrzydliwej naturze, porażą każdego śmiałka satanistycznym atakiem, zmielą, zmiażdżą i na sam koniec pożrą, aby go wysrać. Odchody cuchnąc okropnie spowodują, że zwiędną wszelkie rośliny, resztki powietrza zostaną zatrute, a kobiety i ich dzieci zamienią się w zeschnięte mumie i zawodząc będą błagać o łaskę. Francuzi nagrali obłąkany album, który całym sobą przeciwstawiając się wszelkiej religijności, całkowicie ją niszczy. Ten bestialski i diaboliczny metal został podobno zarejestrowany w katolickim kościele, co zapewne spotęgowało siłę jego wyrazu. „Święte” mury, w których powstał, przewrotnie nasączyły go skrajną nienawiścią, co wypisało na jego ohydnej mordzie jedynie przekleństwo i chęć anihilacji. Wydawnictwo to, to arcygroźny metal, z którego przez cały czas trwania tej płyty sączy się trująca substancja i nie ma przed nią ucieczki. Zero melodyjności, żadnej litości, tylko czyste zło.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz