Aeon
Winds
„Aeon”
(Reissue)
ATMF 2024
Niezbyt
często sięgam po słowacki black metal dlatego zapewne jest to moje pierwsze
spotkanie z tym istniejącym od 2007 roku zespołem. W sumie to nieźle trafiłem,
bo w związku z tym przyszło mi zapoznać się z jego debiutanckim materiałem,
ponieważ „Aeon” to odświeżona i rozszerzona wersja dema, którym Aeon Winds
zainaugurował swoją obecność na scenie. Nie wiem jak było potem, ale nie zamierzam
sprawdzać, gdyż godzina spędzona z tym wydawnictwem w zupełności mi wystarczy. Niestety
nie leży mi zupełnie taka forma klimatycznego bleka jaką grają ci Słowacy. Co
prawda kompozycje te są w pełni przemyślane i słuchając ich nie można się
nudzić, lecz w tutejszych melodiach czy sposobie riffowania osobiście nie
znajduję nic co mogłoby spowodować, że odtworzę ten krążek po raz trzeci. W
akordach tutaj istniejących nie odnalazłem ani grama chłodu, śladową ilość
czerni i żadnych negatywnych emocji. W ogóle jest to bardzo przyjemna muzyczka,
która wygenerowana została za pomocą ciepło brzmiących gitar. Przy
akompaniamencie sekcji rytmicznej i takich sobie wokali snują one epickie
chwytliwości na podobę późnego Emperor czy jakiegoś tam Dimmu Borgir i jak u
nich płyną w zmiennych tempach oraz w zróżnicowanej rytmice, tasując się
bezustannie, tylko nic z tego treściwego nie wynika. W te dość aksamitne utwory
nasi trzej mieszkańcy Bratysławy wplatają także mnóstwo symfonicznych jak i
zagranych na czystych strunach przerywników, dokumentnie je rozwadniając. Jak
by tego było mało, wśród zamieszczonych tu kawałków znalazło się także kilka
instrumentalnych i ckliwych wypełniaczy w celu mi nie znanym, ale ostatecznie
pasujących do ogólnego wydźwięku tej płytki. I na sam koniec jako gwoździa do
trumny Aeon Winds użył dwóch coverów The Cure, które same w sobie zostały
ciekawie zinterpretowane, ale ich zimno-falowy i gotycki charakter jest jak na
mój gust zbyt dużym wtrętem, który brutalnie i doszczętnie niszczy to i tak już
słabe wydawnictwo. Jeżeli lubicie przyjemny black metal, który w gruncie rzeczy
taki nie powinien istnieć to sprawdzajcie, a ja tym czasem posłucham sobie na
przykład… Sarcofago.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz