środa, 17 lipca 2024

Recenzja LUCIFER’S HAMMER „Be And Exist”

 

LUCIFER’S HAMMER

„Be And Exist”

Dying Victims Productions 2024

 

Zajrzymy teraz do Ameryki Południowej, a konkretnie do Chile, gdyż stamtąd pochodzi właśnie Młot Lucyfera, a poza tym na tamtejszej scenie, jak zwykle sporo się dzieje. Tym razem wzrok swój skierujemy jednak na zespoły, które dłubią w klasycznych odmianach metalowego łomotu. Lucifer’s Hammer wywodzący się z Santiago powstał w 2012 roku, więc tojuż doświadczona załoga, a w pierwszej połowie kwietnia Roku Bestii 2024 kwartet ten wydał swój czwarty album długogrający, którym to zaopiekowała się Dying Victims Productions. Jak już wspomniałem powyżej, zespół obraca się w klimatach klasycznego, opartego na nieśmiertelnych kanonach gatunku Heavy Metalu i trzeba przyznać, że panowie robią to wręcz doskonale. „Be And Exist” to bowiem płytka, której budowa opiera się na tradycyjnie soczystych beczkach, posiadających przestrzenny, organiczny sound, wyrazistych, mocno zagęszczonych, pulsujących liniach basu, chwytliwych, charakternych, mocnych riffach, wybornych partiach solowych i czystych wokalach o barwie nasyconej ciemnością. Spore wrażenie robi ta płytka już przy pierwszym z nią kontakcie, jednak dopiero kolejne spotkania ukazują pełną paletę barw, jakimi operuje. Znajdziemy tu bowiem wyraźne inspiracje NWOBHM i produkcjami sprzed ponad czterech dekad spod znaku Iron Maiden, Satan, Judas Priest, czy Angel Witch, jest spora porcja feelingu, jaki panował na najlepszych produkcjach Mercyful Fate / King Diamond, usłyszymy także niemałe pokłady progresywnej przebojowości Crimson Glory, Fates Warning, bądź Queensrÿche, a prócz tego pełno tu czarującej, niemal mistycznej, południowoamerykańskiej pasji i okultystycznej atmosfery, charakterystycznej dla produkcji z tamtych rejonów naszego globu. Bardzo ciekawie także brzmią i płynnie asymilują się z całością gustownie użyte, aczkolwiek odczuwalne interakcje pomiędzy chwytliwymi melodiami a wokalnymi kombinacjami znane z twórczości Kiss, Dokken, czy Krokus. Niezaprzeczalnie i bezsprzecznie bardzo dobry album, który wypełnia kreatywna, żywiołowa, pełna zabójczych melodii i wielowarstwowych tekstur muzyka. Każdy, kto mieni się Heavy Metalowym maniakiem, po prostu musi go mieć w swojej kolekcji i basta! Bez tłumaczeń ani wykrętów. Jedyną okolicznością łagodzącą może tu być tylko świadectwo własnego zgonu.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz