Ad
Patres
„Unbreathable”
Non Serviam Records 2024
Ten
francuski kwintet istnieje już od 2008 roku, ale wydaje mi się, że
niespecjalnie są znani. Trochę mnie to dziwi, gdyż grają dość atrakcyjną formę
death metalu, która charakteryzuje się sporą mocą i świetną wręcz laboratoryjną
produkcją. Ich decior na odległość śmierdzi amerykańską szkołą i czerpie z niej
bez zbytniego pierdolenia się w tańcu. Dobrze to Ad Patres wychodzi, bo
gitarowe wpływy takich kapel jak Deicide, Morbid Angel czy Hate Eternal siłą
rzeczy robią robotę. Tak też jest na ich najnowszej, trzeciej płycie, która
obdarza fanów brutalnego grania dużą ilością energicznych riffów,
wygenerowanych na mięsistych strunach przy akompaniamencie dudniącej perkusji. Krążek
sunie w zmiennym tempie, ale przeważa to szybsze, co morduje zawzięcie.
Agresywne galopady, blasty świdrujące solówki i tremolo, kaskadowe cięcia na
tłumionych strunach oto obraz „Unbreathable”. Wszystkie te elementy stanowią
zwartą strukturę, w którą jednak udało się Francuzom upchnąć cały szereg
wirtuozerskich popisów, które swą powykręcaną architekturą kierują go bardziej
w stronę technicznego death metalu w stylu chociażby Decapitated. Najświeższe
wydawnictwo Ad Patres to prawie czterdzieści minut intensywnej i dusznej jazdy,
która częstuje nas także błyskotliwymi zagrywkami, przełamującymi i
urozmaicającymi tą niekiedy mroczną i pozbawiającą powietrza nawałnicę.
Perfekcyjnie zmiksowany i wyprodukowany metal śmierci. Jak dla mnie trochę
sztuczny, ale jeśli ktoś lubi plastik to niech bierze bez wahania.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz