środa, 24 lipca 2024

Recenzja FLAME OF WAR „The Flames Are Rising”

 

FLAME OF WAR

„The Flames Are Rising” (Re-Issue)

Werewolf Promotion 2024

 


Wiadome jest, iż muzyczna scena w każdym kraju ma swoją historię, oraz zespoły, które wydatnie przyczyniły się do jej powstania (sceny oczywiście, a nie historii), choć nie zawsze osiągnęły w związku z tym należne im zaszczyty. Jedną z takich grup jest moim skromnym zdaniem dolnośląska horda Flame of War, która niejako budowała podwaliny i przygotowywała grunt pod obecną potęgę Polskiej sceny Black Metalowej. Z niekłamaną radością przyjąłem więc tegoroczną reedycję pierwszej dużej płyty Wrocławian, za którą odpowiada Werewolf Promotion. Myślę, że dla tej wytwórni wznowienie tego materiału jest także pewną podróżą sentymentalną i w pewnym sensie zatoczeniem i domknięciem kręgu mocy, gdyż limitowana do 200 kopii kaseta z „The Flames Are Rising” była pierwszym wydawnictwem sygnowanym pieczęcią wilkołaka. Na bok jednak odrzućmy sentymenty i bierzmy się do roboty. Tak więc pierwszy pełniak Flame of War, to trochę ponad 52 minuty surowego, korzennego, mizantropijnego Black Metalu. W przeważającej większości proste, a chwilami wręcz minimalistyczne to granie, oparte na siarczyście napierdalających, acz nieco tubalnych bębnach, jadowitych, zalatujących tradycyjną furią, gniewnych riffach i na wskroś ponurych, trzewnych wokalizach. Mimo owej prostoty i niezaprzeczalnej bezpośredniości muzyka Płomienia Wojny, jaka znalazła się na tej płycie, hipnotyzuje i po prostu powalała atmosferą. Feeling tych dźwięków przesiąknięty był bowiem(i nadal jest) starożytnymi, pogańskimi, wojennymi wibracjami i nienawiścią do chrześcijańskiej zarazy. Może to i stwierdzenie trochę na wyrost, ale sądzę, że „The Flames Are Rising” jest jednym z tych materiałów, które w swoim czasie niejako ukształtowały na pewien czas naszą, rodzimą scenę diabelskiego grania. Minęło bez mała 17 lat od czasu premiery „The Flames…”, a ten materiał moim skromnym zdaniem nie zestarzał się ani na jotę i wciąż oddziałuje z taką samą siłą (przynajmniej na mnie). Wznowienie to jest zatem zakupem obowiązkowym dla wszystkich, którzy mienią się maniakami Black Metalu, a wymówką przed nabyciem tej płytki może być tylko przeniesienie się do krainy wiecznych łowów (bramy raju dawno już bowiem przed nami zamknięte).

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz