wtorek, 16 lipca 2024

Recenzja Mordhell / Moloch Letalis „XX”

 

Mordhell  / Moloch Letalis

„XX”

Werewolf Prod. 2024

W przypadku tego wydawnictwa zastanawiam się, czy recenzja ich najnowszego splitu jest w ogóle potrzebna. Nie wyobrażam sobie bowiem maniaka sceny podziemnej, któremu te dwie nazwy nie obiły się o uszy, albo że nigdy nie słyszał przynajmniej próbki twórczości któregokolwiek z poznańskich aktów. „XX” to takie podsumowanie dwudziestoletniej twórczości obu kapel. Kapel, które przez dwie dekady kroczą, ortodoksyjnie, obraną na samym początku ścieżką. Tworzący oba zespoły ludzie to metale z krwi i kości, goście oddani sztuce tak głęboko, jak to tylko możliwe. I ta ich pasja słyszalna i wyczuwalna była praktycznie w każdym kolejnym wydawnictwie, czy to Mordhell, czy Moloch Letalis. Dziś, oba zespoły wychylają czarę, ale nie goryczy, raczej czterdziestoprocentowego napoju, by uczcić swoją niezatapialność na scenie. By podkreślić swój upór i determinację w dążeniu do celu, a jednocześnie, czego jestem pewien, radość ze spełniania osobistych pasji i młodzieńczych marzeń. Wydawnictwa okolicznościowe zazwyczaj kojarzą się z wrzucaniem na rozkładówkę jakichś nikomu niepotrzebnych odpadów z wcześniejszych sesji, utworów live albo innych reh’ów. Nie tym razem. Tu obie hordy zajebały po cztery razy kompletnie nowymi kompozycjami, będącymi kwintesencją ich oryginalnego stylu. Mordhell przypomniał o swoich blackmetalowych, nordyckich korzeniach stricte zainspirowanych latami dziewięćdziesiątymi, a Moloch Letalis poprawił inspiracjami podobnymi, zagęszczonymi thrashem i okraszonymi wokalizami w języku rodzimym. I powiem wam, tu nie ma co zbierać. Bo, mimo iż nie jest to materiał wybitny, to do określonego grona odbiorców trafi. A oni się nim zachłysną, odbekną i podziękują. Ja powiem tylko tyle: życzę Wam, panowie, kolejnych dwudziestu lat na scenie w obecnej formie. Jesteście solą ziemi. Tej ziemi!

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz