Mordhell / Moloch Letalis
„XX”
Werewolf Prod. 2024
W przypadku tego wydawnictwa zastanawiam się, czy
recenzja ich najnowszego splitu jest w ogóle potrzebna. Nie wyobrażam sobie
bowiem maniaka sceny podziemnej, któremu te dwie nazwy nie obiły się o uszy,
albo że nigdy nie słyszał przynajmniej próbki twórczości któregokolwiek z
poznańskich aktów. „XX” to takie podsumowanie dwudziestoletniej twórczości obu
kapel. Kapel, które przez dwie dekady kroczą, ortodoksyjnie, obraną na samym
początku ścieżką. Tworzący oba zespoły ludzie to metale z krwi i kości, goście
oddani sztuce tak głęboko, jak to tylko możliwe. I ta ich pasja słyszalna i
wyczuwalna była praktycznie w każdym kolejnym wydawnictwie, czy to Mordhell,
czy Moloch Letalis. Dziś, oba zespoły wychylają czarę, ale nie goryczy, raczej
czterdziestoprocentowego napoju, by uczcić swoją niezatapialność na scenie. By
podkreślić swój upór i determinację w dążeniu do celu, a jednocześnie, czego
jestem pewien, radość ze spełniania osobistych pasji i młodzieńczych marzeń.
Wydawnictwa okolicznościowe zazwyczaj kojarzą się z wrzucaniem na rozkładówkę
jakichś nikomu niepotrzebnych odpadów z wcześniejszych sesji, utworów live albo
innych reh’ów. Nie tym razem. Tu obie hordy zajebały po cztery razy kompletnie
nowymi kompozycjami, będącymi kwintesencją ich oryginalnego stylu. Mordhell
przypomniał o swoich blackmetalowych, nordyckich korzeniach stricte
zainspirowanych latami dziewięćdziesiątymi, a Moloch Letalis poprawił inspiracjami
podobnymi, zagęszczonymi thrashem i okraszonymi wokalizami w języku rodzimym. I
powiem wam, tu nie ma co zbierać. Bo, mimo iż nie jest to materiał wybitny, to
do określonego grona odbiorców trafi. A oni się nim zachłysną, odbekną i
podziękują. Ja powiem tylko tyle: życzę Wam, panowie, kolejnych dwudziestu lat
na scenie w obecnej formie. Jesteście solą ziemi. Tej ziemi!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz