„Poisonous Metal” (Ep)
Silent Future Recordings 2024
Blestemat,
to słowo pochodzące z języka Rumuńskiego i oznacza ono ni mniej, ni więcej,
tylko Przeklęty. Horda, która ochrzciła się tym słowem, nie pochodzi jednak z
Rumunii, tylko ze Szwecji, a mózgiem tego przedsięwzięcia jest nie kto inny,
jak Carl znany choćby z Blodtår, czy Morcaint. A w co pogrywa ów Przeklęty
jegomość? Pogrywa oczywiście w Black Metal, i to kurwa wyśmienity! „Poisonous
Metal” to bowiem materiał, który poniekąd składa hołd ortodoksyjnej frakcji
Czarciego grania i wczesnym produkcjom Watain, Malign, FuneralMist, Behexen, czy
Ofermod. No i w zasadzie wszyściusieńko chyba jest już jasne i klarowne,
wszyscy zainteresowani wiedzą wszak, czym charakteryzowały się i jak wielką moc
posiadały „Casus Luciferi”, „Tiamatü”, „Maranatha”, czy „Rituale Satanum”. I
wierzcie lub nie, ale podobną siłę ma także „Piosonous Metal”, a do tego klimat
muzyki Blestemat powala na łopatki. Aura, jaka unosi się nad tymi dźwiękami,
jest zaiste nawiedzona, mizantropijna, na swój sposób ceremonialna i
przesiąknięta pierwotnym złem, a esencjonalną ciemność, jaka się z nich
wydobywa, można wręcz kroić nożem. Pięć wałków, jakie tu znajdziemy, niszczy
bez litości, głównie dzięki lodowatym, wściekłym riffom i nienawistnym,
złowieszczym wokalizom, z których jad wylewa się w ilościach niesamowitych,
choć oczywiście siarczystej sekcji z rozrywającymi liniami basu także nie można
nic zarzucić, gdyż wzorcowo wywiązuje się ze swych obowiązków i rozpierdol sieje
okrutny. „Trujący Metal”, to czysty (i soczysty) kult Diabła, pod którym, co
zrozumiałe, podpisuję się wszystkimi czterema kopytami. Gdy tylko ten materiał
ukaże się na cd (mam nadzieję, że niebawem znajdzie się jakiś prężny, podziemny
lebel, który wyda „Poisonous Metal” w takiej formie), jako pierwszy zgłoszę się
po swoją kopię i niech mnie zadławi zgryzota, bądź dosięgnie piorun boży,
jeżeli tego nie zrobię.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz