wtorek, 23 lipca 2024

Recenzja / A review of Mekigah “To Hold Onto a Heartless Heart”

 

- FOR ENGLISH SCROLL DOWN -


Mekigah

“To Hold Onto a Heartless Heart”

Aesthetic Death 2024

Nie wiem jak wy, ale ja mam tak, że jeśli zespół wydaje piątą płytę, a ja o nim wcześniej nigdy nie słyszałem, to z góry zakładam, że będzie to jakieś gówno, ewentualnie totalna przeciętność. Czasem się jednak zdarza, a jest to prawdopodobieństwo jak jeden na pięćdziesiąt, że jednak znajdę coś, co mnie faktycznie poruszy. Mekigah to solowy projekt z Australii, choć wsparty muzykami sesyjnymi, będący swoistym eksperymentem. Jak to dość często się zdarza w przypadku zespołów wydawanych przez Aesthetic Death, konotacje z muzyką stricte metalową są tu jedynie śladowe. „To Hold Onto a Heartless Heart” jest bardziej wariacją, spontanicznym happeningiem, czerpiącym z bardzo wielu źródeł. Owszem, zgadza się, występują na tym krążku instrumenty czysto rockowe, choć nie zawsze to właśnie one wiodą prym. Mocniejsze uderzenia w postaci doomowych akordów są jedynie akcentem, aczkolwiek potężnym, dla podkreślenia złowrogiego klimatu tych nagrań. Jednak tyleż samo, a może nawet więcej, w nich mistycyzmu czy tajemniczego nastroju. Chwilami nawet dziwactwa. Zwłaszcza w bardzo mocno pokręconych fragmentach, gdzie Vis Ortis miesza inspiracje industrialne z noise’owymi. Zresztą muzyka Mekigah to taka trochę schizofrenia. Jeśli wsłuchamy się a nią dość dogłębnie, odniesiemy wrażenie jak byśmy podglądali przez dziurkę od klucza autystyczne dziecko bawiące się zabawkami, tudzież człowieka z rozdwojeniem jaźni grającego w szachy sam na sam. Ciężko za pierwszym podejściem przewidzieć, co się za chwile stanie i w jakim kierunku skręcą dźwięki kreowane przez muzyka. Tym bardziej, że jak wspomniałem na wstępie, można odnieść wrażenie iż bawi się on wpadającymi mu do głowy pomysłami, nie zawsze pochodzącymi z tego samego źródła, a wręcz przeciwnie. Na tym albumie spotkamy się z całą gamą dziwnych doświadczeń, zazwyczaj niezbyt pozytywnych, bardziej wprowadzających nas w stan chorobowy. Przesterowane wokale, jęki, krzyki, mnogość instrumentarium tworzącego przedziwne dźwięki, bo nie zawsze można to nazwać „melodią”, narkotyczny klimat przepełniony niezliczoną ilością chorych wizji, i to czające się w tle „coś”… Nieprzyjazne i złowrogie. Niesamowite jest, jak ten album utrzymuje w napięciu, nawet w chwilach pozornego spokoju. Nie wiem, ile razy pisałem to zdanie w przypadku wydawnictw Aesthetic Death, ale powtórzę się po raz kolejny. Muzyki Mekigah nie wystarczy posłuchać, jej trzeba doświadczyć całym sobą. Jestem pełen podziwu dla kierownika tego labelu, że potrafi wygrzebać z podziemia tak cudowne perełki. Koniecznie sprawdźcie „To Hold Onto a Heartless Heart”, a ja obiecuję, że zrobię to samo z wcześniejszymi nagraniami Australijczyka. Kurwa, coś niesamowitego!

- jesusatan

 

Mekigah

‘To Hold Onto a Heartless Heart’

Aesthetic Death 2024

 

I don't know how about you, but I'm of the opinion that if a band releases their fifth album and I'd never heard of them before, I assume in advance that it's going to be some crap, or at its best total mediocrity. Sometimes it happens though, and it's a probability of like one in fifty, that I find something that actually moves me. Mekigah is a solo project from Australia, albeit backed by session musicians, which is a kind of experiment. As is quite often the case with bands released by Aesthetic Death, the connotations with strictly metal music here are only vestigial. ‘To Hold Onto a Heartless Heart’ is more of a variation, a spontaneous happening, drawing on many sources. Yes, that's right, there are purely rock instruments on this album, although they are not always the ones leading the way. The harder hitting doom chords are merely an accent, even if a powerful one, to emphasise the sinister atmosphere of these recordings. However, there is just as much, if not more, mysticism or mysterious mood in them. At times even strangeness. Especially in the very twisted passages where Vis Ortis mixes industrial and noise inspirations. Mekigah's music is also a bit schizophrenic. If we listen to it closely enough, it is as if we were peeping through a keyhole at an autistic child playing with toys or a man with split personality playing chess with himself. It is difficult to predict, at least at first glance, what will happen next and in which direction the sounds created by the musician will turn. All the more so because, as I mentioned in the introduction, one gets the impression that he plays with the ideas he comes up with. Ideas not always from the same source, but on the contrary. On this album we encounter a whole range of strange experiences, usually not very positive, more like putting us in a sick state. Distorted vocals, moans, screams, a multitude of instrumentation creating bizarre sounds, because it can't always be called ‘melodies’, a narcotic atmosphere filled with countless sick visions, and that lurking ‘something’ in the background... Unfriendly and sinister. It's amazing how this album keeps you in suspense, even in moments of apparent calmness. I don't know how many times I've written this sentence when it comes to Aesthetic Death releases, but I'll repeat myself once again. Mekigah's music is not enough to listen to, it has to be experienced with the whole person. I am full of admiration for the boss of this label, that he is able to dig out such wonderful gems from the underground. Be sure to check out ‘To Hold Onto a Heartless Heart’, and I promise to do the same with the Australian's earlier recordings. Fuck, something amazing!

- jesusatan

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz