Agonia
„Ogień
Sięgnie Nieba”
Moon Rec. / Black Death Prod. 2024
Agonia to nowy twór na krajowej scenie, acz
odpowiedzialni za niego są ludzie, którzy z niejednego pieca chleb już jedli. Wystarczy
wspomnieć, że uprzednio udzielali się, lub udzielają nadal, w takich tworach
jak Trup (ten pomorski), Angrrsth czy Impure Declaration. Nazwy te wymieniam
tutaj bardziej z dziennikarskiego obowiązku, bowiem żadna z nich nie stanowi właściwego
kierunkowskazu co do dźwięków zawartych na debiutanckiej EP-ce zespołu. Jeśli
zerkniecie sobie (a na pewno niektórzy od razu tak poczynią) choćby na Metal
Archives, to zobaczycie, iż muzyka Agonii została sklasyfikowana jako doom
metal. Jest to pojęcie dość szerokie, więc skonkretyzujmy. Dla mnie te
dwadzieścia minut z małym okładem to, przynajmniej w sporej części, spadek po
Bathory z ery wikińskiej. I to nie tylko ze względu na niektóre akordy, które
brzmią jak żywcem wyjęte z „Hammerheart”. Podobnie jak Quorthon, panowie na tym
wydawnictwie nie spieszą się zbytnio, skupiając na budowaniu odpowiedniego,
chwilami podniosłego wręcz klimatu. Mielące ciężko gitary, często serwujące
dość sporą dawkę tajemniczej melodii, zastępowane są gdzieniegdzie przez
zagrywki akustyczne, a towarzyszące muzyce głosy, dość mantryczne, choć
absolutnie nie monotonne, bardziej rytualne, nierzadko zmieniają się w chóralne
zaśpiewy, co po raz kolejny kieruje skojarzenia w stronę wspomnianego wcześniej
inspiratora. Kolejną sprawą jest brzmienie. Zwłaszcza gitara w wolniejszych
partiach to… patrz wyżej. Zresztą uważam, że wymienione przeze mnie konotacje
to nie sprawa przypadkowa. Moim zdaniem Agonia chciała w sposób godny oddać
hołd Szwedowi, którego wpływu na scenę metalową nie sposób przecenić. Czy im się
udało? Jak najbardziej! A jeszcze bardziej cieszy, że warstwa liryczna „Ogień
Sięgnie Nieba” zaprezentowana została w naszym języku narodowym, co dodaje
całości odrobinę innego posmaczku (w porównaniu z „oryginałem”). Pomijając
intro, materiał ten to jedynie trzy kompozycje, ale jeśli chłopaki chcieli się
wstępnie przedstawić, to moją uwagę na pewno zyskali. Jeśli na następnym, oby
pełnym, wydawnictwie Agonia zaprezentuje się z równie dobrej strony, tudzież,
co byłoby jeszcze lepiej, dodatkowo styl ten rozwinie, to możemy być świadkiem
naprawdę dużej niespodzianki. Sprawdźcie sobie tę EP-kę koniecznie i oceńcie
sami, czy to jest najlepszy polski wikiński Bathory, czy jeszcze nie.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz