środa, 17 lipca 2024

Recenzja Agonia „Ogień Sięgnie Nieba”

 

Agonia

„Ogień Sięgnie Nieba”

Moon Rec. / Black Death Prod. 2024

Agonia to nowy twór na krajowej scenie, acz odpowiedzialni za niego są ludzie, którzy z niejednego pieca chleb już jedli. Wystarczy wspomnieć, że uprzednio udzielali się, lub udzielają nadal, w takich tworach jak Trup (ten pomorski), Angrrsth czy Impure Declaration. Nazwy te wymieniam tutaj bardziej z dziennikarskiego obowiązku, bowiem żadna z nich nie stanowi właściwego kierunkowskazu co do dźwięków zawartych na debiutanckiej EP-ce zespołu. Jeśli zerkniecie sobie (a na pewno niektórzy od razu tak poczynią) choćby na Metal Archives, to zobaczycie, iż muzyka Agonii została sklasyfikowana jako doom metal. Jest to pojęcie dość szerokie, więc skonkretyzujmy. Dla mnie te dwadzieścia minut z małym okładem to, przynajmniej w sporej części, spadek po Bathory z ery wikińskiej. I to nie tylko ze względu na niektóre akordy, które brzmią jak żywcem wyjęte z „Hammerheart”. Podobnie jak Quorthon, panowie na tym wydawnictwie nie spieszą się zbytnio, skupiając na budowaniu odpowiedniego, chwilami podniosłego wręcz klimatu. Mielące ciężko gitary, często serwujące dość sporą dawkę tajemniczej melodii, zastępowane są gdzieniegdzie przez zagrywki akustyczne, a towarzyszące muzyce głosy, dość mantryczne, choć absolutnie nie monotonne, bardziej rytualne, nierzadko zmieniają się w chóralne zaśpiewy, co po raz kolejny kieruje skojarzenia w stronę wspomnianego wcześniej inspiratora. Kolejną sprawą jest brzmienie. Zwłaszcza gitara w wolniejszych partiach to… patrz wyżej. Zresztą uważam, że wymienione przeze mnie konotacje to nie sprawa przypadkowa. Moim zdaniem Agonia chciała w sposób godny oddać hołd Szwedowi, którego wpływu na scenę metalową nie sposób przecenić. Czy im się udało? Jak najbardziej! A jeszcze bardziej cieszy, że warstwa liryczna „Ogień Sięgnie Nieba” zaprezentowana została w naszym języku narodowym, co dodaje całości odrobinę innego posmaczku (w porównaniu z „oryginałem”). Pomijając intro, materiał ten to jedynie trzy kompozycje, ale jeśli chłopaki chcieli się wstępnie przedstawić, to moją uwagę na pewno zyskali. Jeśli na następnym, oby pełnym, wydawnictwie Agonia zaprezentuje się z równie dobrej strony, tudzież, co byłoby jeszcze lepiej, dodatkowo styl ten rozwinie, to możemy być świadkiem naprawdę dużej niespodzianki. Sprawdźcie sobie tę EP-kę koniecznie i oceńcie sami, czy to jest najlepszy polski wikiński Bathory, czy jeszcze nie.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz