czwartek, 4 lipca 2024

Recenzja BLACKFLOW „Seeds of Downfall”

 

BLACKFLOW

„Seeds of Downfall”

Personal Records 2023

Dawno nie zaglądałem do Chile, a jak przecież wiadomo, na tamtejszej, podziemnej scenie aż gotuje się od zajebistych zespołów metalowych wszelakiego asortymentu. Nadrabiam wiec zaległości i tym razem przedstawiam Wam kwintet BlackFlow i ich pierwszy pełny album, który w połowie grudnia zeszłego roku ukazał się pod auspicjami Personal Records. Zespół podąża ścieżką klasycznego Doom Metalu, który swe korzenie ma w twórczości Candlemass, Solitude Aeturnus, Trouble, St.Vitus, Pentagram, Count Raven, czy też The Obssessed.  „Nasiona Upadku” jak dla mnie, są jednak czymś więcej, niż tylko kolejnym, tradycyjnym, Heavy/Doom Metalowym albumem. Odnajduję tu bowiem także pewne wpływy Paradise Lost z epoki „Shades of God” (zwłaszcza w sferze gitarowej rzeźby) oraz w nieco mniejszym stopniu My Dying Bride z czasów „Like Gods Of The Sun”. Krążek ten zatem bardzo zgrabnie łączy ponure, ciężkie, potężne riffowanie podparte wgniatającą w glebę sekcją z tłustym, gniotącym konkretnie basem z doskonałymi, nierzadko melancholijnymi partiami solowymi o narracyjnym charakterze i Heavy Metalowymi akcentami. Dla niektórych to, co teraz napisze, wyda się herezją, ale ta płytka niejako zespala ze sobą dwie frakcje przytłaczającego grania o pogrzebowych wibracjach. Tę kanoniczną z lat 80-tych i tę doprawioną już śmiercią z pierwszej połowy lat 90-tych i tworzy z tego jedną, monolityczną wręcz całość, która dosłownie wgniata w podłoże, zwłaszcza że dźwięki te emanują do tego charakterystycznym, dusznym, południowoamerykańskim szlifem. Niesamowitą robotę robi tu także wokalista. Jego mocny, czysty, cudownie wibrujący głos przypominający miejscami M. Marcolina idealnie asymiluje się z warstwą instrumentalną, podkreślając zarazem przygnębiający, apokaliptyczny feeling tego materiału. Nie zaliczę z pewnością tej produkcji do wybitnych, gdyż trochę jej jeszcze do najlepszych brakuje, ale jak dla mnie bardzo dobry  to album, który bez mrugnięcia okiem mogę polecić wszystkim miłośnikom Doom Metalowego szaleństwa. No i, co oczywiste, z ciekawością czekam, co będzie dalej.

 

Hatzamoth

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz