BLACKFLOW
„Seeds of Downfall”
Personal Records 2023
Dawno
nie zaglądałem do Chile, a jak przecież wiadomo, na tamtejszej, podziemnej
scenie aż gotuje się od zajebistych zespołów metalowych wszelakiego
asortymentu. Nadrabiam wiec zaległości i tym razem przedstawiam Wam kwintet
BlackFlow i ich pierwszy pełny album, który w połowie grudnia zeszłego roku
ukazał się pod auspicjami Personal Records. Zespół podąża ścieżką klasycznego
Doom Metalu, który swe korzenie ma w twórczości Candlemass, Solitude Aeturnus,
Trouble, St.Vitus, Pentagram, Count Raven, czy też The Obssessed. „Nasiona Upadku” jak dla mnie, są jednak
czymś więcej, niż tylko kolejnym, tradycyjnym, Heavy/Doom Metalowym albumem. Odnajduję
tu bowiem także pewne wpływy Paradise Lost z epoki „Shades of God” (zwłaszcza w
sferze gitarowej rzeźby) oraz w nieco mniejszym stopniu My Dying Bride z czasów
„Like Gods Of The Sun”. Krążek ten zatem bardzo zgrabnie łączy ponure, ciężkie,
potężne riffowanie podparte wgniatającą w glebę sekcją z tłustym, gniotącym konkretnie
basem z doskonałymi, nierzadko melancholijnymi partiami solowymi o narracyjnym
charakterze i Heavy Metalowymi akcentami. Dla niektórych to, co teraz napisze,
wyda się herezją, ale ta płytka niejako zespala ze sobą dwie frakcje
przytłaczającego grania o pogrzebowych wibracjach. Tę kanoniczną z lat 80-tych
i tę doprawioną już śmiercią z pierwszej połowy lat 90-tych i tworzy z tego
jedną, monolityczną wręcz całość, która dosłownie wgniata w podłoże, zwłaszcza
że dźwięki te emanują do tego charakterystycznym, dusznym,
południowoamerykańskim szlifem. Niesamowitą robotę robi tu także wokalista.
Jego mocny, czysty, cudownie wibrujący głos przypominający miejscami M.
Marcolina idealnie asymiluje się z warstwą instrumentalną, podkreślając zarazem
przygnębiający, apokaliptyczny feeling tego materiału. Nie zaliczę z pewnością
tej produkcji do wybitnych, gdyż trochę jej jeszcze do najlepszych brakuje, ale
jak dla mnie bardzo dobry to album,
który bez mrugnięcia okiem mogę polecić wszystkim miłośnikom Doom Metalowego
szaleństwa. No i, co oczywiste, z ciekawością czekam, co będzie dalej.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz