Decline
Of The I
„Wilhelm”
Agonia Records 2025
Nie
wiem, czy znacie tą kapelę, bo ja wcześniej nie, ale już tak i wiem, że
powstała w 2006 roku i wywodzi się z Francji. Według oficjalnych informacji
grają post-black metal z czym do końca nie mogę się zgodzić, ale w sumie nie ja
powinienem pisać o ich najnowszej, piątej płycie. Jest ona drugą częścią
trylogii jaką rozpoczęli poprzednim krążkiem „Johannes” i opiera się ona na
myśli Kierkegaarda więc… egzystencjalizm. Szkoda, że do materiału nie dołączono
tekstów, ponieważ chętnie bym przeczytał, co zapewne pozwoliłoby mi w pełni
zrozumieć najnowszą płytę tej czwórki Paryżan, zwłaszcza że ten nurt
filozoficzny i wynikającego z niego smutne konkluzje biją z dźwięków „Wilhelm”
nader wyraźnie. Cóż, pozostaje mi skupić się na muzyce, która według mnie za
bardzo nie kojarzy mi się ani z jakimś „post”, a tym bardziej z black metalem. Co
prawda forma kostkowania jest zgodna z tym gatunkiem, lecz sam wydźwięk raczej
nie, zatem trudno jednoznacznie sklasyfikować muzykę tego zespołu i pewnie
dobrze, ponieważ w przypadku tego albumu nie jest to tak istotne jak jego
przesłanie. Dźwięki w jakie Decline Of The I ubrało treść, to klasyczne akordy
połączone z tremolo, które płyną w dość szybkim tempie. Tworzą one gęste
struktury, które zagrane na dość mięsistych gitarach atakują zaciekle, ale w
ich gwałtowności słychać wiele dramatyzmu. Ten typ emocji towarzyszył mi
podczas odbioru całego krążka, co jego twórcy podkreślają poprzez dodanie do
aranżacji sporej ilości nastrojowych i przygnębiających przerywników, w których
oprócz nieprzesterowanych strun usłyszeć można także trochę sampli, smyczków oraz
elementów znanych z muzyki elektro, a nawet trip-hopu. Towarzyszą im różnego
rodzaju śpiewy i szepty, podbijające tragizm tych spowolnień jak i całego
wydawnictwa. Wracając do brutalniejszych momentów w muzykowaniu Francuzów, to
jest w nim także pierwiastek industrialny, który przełamuje chmurną melodyjność
utworów, co nadaje im również odrobinę hipnotyczności i mechanicznego chłodu.
Kontrastuje to nieco z ekspresyjnymi riffami, ale ostatecznie podbija ponurość
i chłód „Wilhelm’a”. Decline Of The I łącząc ze sobą metal, elektronikę, muzykę
klasyczną i całości nadając odpowiedni koncept, uzyskali rozbudowany materiał ,
który pełznie w różnych kierunkach. Monumentalny, agresywny, melancholijny i
progresywny album. Jak dla mnie tu tego wszystkiego za dużo i bardzo mi się to
rozjeżdża, ale fani zespołu oraz niezbyt skoncentrowanych dźwięków będą
zachwyceni.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz