niedziela, 23 lutego 2025

Recenzja Decline Of The I „Wilhelm”

 

Decline Of The I

„Wilhelm”

Agonia Records 2025

Nie wiem, czy znacie tą kapelę, bo ja wcześniej nie, ale już tak i wiem, że powstała w 2006 roku i wywodzi się z Francji. Według oficjalnych informacji grają post-black metal z czym do końca nie mogę się zgodzić, ale w sumie nie ja powinienem pisać o ich najnowszej, piątej płycie. Jest ona drugą częścią trylogii jaką rozpoczęli poprzednim krążkiem „Johannes” i opiera się ona na myśli Kierkegaarda więc… egzystencjalizm. Szkoda, że do materiału nie dołączono tekstów, ponieważ chętnie bym przeczytał, co zapewne pozwoliłoby mi w pełni zrozumieć najnowszą płytę tej czwórki Paryżan, zwłaszcza że ten nurt filozoficzny i wynikającego z niego smutne konkluzje biją z dźwięków „Wilhelm” nader wyraźnie. Cóż, pozostaje mi skupić się na muzyce, która według mnie za bardzo nie kojarzy mi się ani z jakimś „post”, a tym bardziej z black metalem. Co prawda forma kostkowania jest zgodna z tym gatunkiem, lecz sam wydźwięk raczej nie, zatem trudno jednoznacznie sklasyfikować muzykę tego zespołu i pewnie dobrze, ponieważ w przypadku tego albumu nie jest to tak istotne jak jego przesłanie. Dźwięki w jakie Decline Of The I ubrało treść, to klasyczne akordy połączone z tremolo, które płyną w dość szybkim tempie. Tworzą one gęste struktury, które zagrane na dość mięsistych gitarach atakują zaciekle, ale w ich gwałtowności słychać wiele dramatyzmu. Ten typ emocji towarzyszył mi podczas odbioru całego krążka, co jego twórcy podkreślają poprzez dodanie do aranżacji sporej ilości nastrojowych i przygnębiających przerywników, w których oprócz nieprzesterowanych strun usłyszeć można także trochę sampli, smyczków oraz elementów znanych z muzyki elektro, a nawet trip-hopu. Towarzyszą im różnego rodzaju śpiewy i szepty, podbijające tragizm tych spowolnień jak i całego wydawnictwa. Wracając do brutalniejszych momentów w muzykowaniu Francuzów, to jest w nim także pierwiastek industrialny, który przełamuje chmurną melodyjność utworów, co nadaje im również odrobinę hipnotyczności i mechanicznego chłodu. Kontrastuje to nieco z ekspresyjnymi riffami, ale ostatecznie podbija ponurość i chłód „Wilhelm’a”. Decline Of The I łącząc ze sobą metal, elektronikę, muzykę klasyczną i całości nadając odpowiedni koncept, uzyskali rozbudowany materiał , który pełznie w różnych kierunkach. Monumentalny, agresywny, melancholijny i progresywny album. Jak dla mnie tu tego wszystkiego za dużo i bardzo mi się to rozjeżdża, ale fani zespołu oraz niezbyt skoncentrowanych dźwięków będą zachwyceni.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz